Z życia PZK.
Witam i przebijam lepszym tekstem z dzisiejszego Komunikatu sekretariatu ZG PZK:
"Po zakończeniu kadencji napisał: „Z prawdziwą ulgą zakończyłem działalność przewodniczącego Sądu Koleżeńskiego i przekazałem w siedzibie ZG PZK opasłe teczki z aktami spraw za okres kadencji 1985-90. Akta te pozostaną dowodem pieniactwa i kłótliwości niektórych członków, którzy uważając swoje racje za jedynie słuszne, nie bacząc na opinię kolejnych organów PZK, kierowali dodatkowo skargi i zażalenia do sądów, do ministerstw, do prokuratur różnych szczebli, do Najwyższego Sądu Administracyjnego do Państwowej Inspekcji Radiowej, a nawet do KC byłej PZPR. I pomyśleć, że nazywają nas ludźmi dobrej woli.”

I jeszcze jeden cytat z wypowiedzi Tadeusza z lat 90. XX w.:
„Uczestnicząc w ostatnim Zjeździe Krajowym PZK (1990 r.), w 60 rocznicę tamtego zjazdu doznałem pewnego uczucia niesmaku, spowodowanego niewłaściwym - delikatnie mówiąc - zachowaniem niektórych delegatów. Kiedyś obowiązywało bezwzględne posłuszeństwo demokratycznie wybranemu przewodniczącemu obrad, tymczasem na ostatnim zjeździe niektórzy delegaci zabierali głos nie tylko bez udzielania go, ale nawet pomimo odebrania głosu przez przewodniczącego, przekrzykując przemawiających i przerywając ich wypowiedzi, co było nie do pomyślenia przed wojną i nie zdarza się również na współcześnie odbywających się zjazdach za granicą. Zatraciliśmy niestety poczucie subordynacji i elementarne zasady obcowania w zorganizowanej społeczności. Fałszywe jest mniemanie, że demokracja oznacza, iż wszystko jest dozwolone”.

Skłania do refleksji. Lata mijają, a historia powtarza się - silniej niż w tamtych latach. poruszony zdziwiony


  PRZEJDŹ NA FORUM