Zjazd Krajowy - Burzenin 2016
Relacja
    rad_n pisze:

      canis_lupus pisze:

      Nie przesadzaj. Zawsze lepiej pogadać i rozwiązywać spory na luźno i bez spiny. O ile jestem przeciwnikiem pijaństwa a co gorsza chwalenia sie nim to przeciwnikiem alkoholu nie jestem. Tylko wódki nie lubię, ale inne trunki chętnie bardzo szczęśliwy


    Ok, ale dla mnie "pogadać na luźno i bez spiny" to nie to samo co "pogadać przy flaszce i kiełbasce" (to są dwie różne rzeczy), równie dobrze można pogadać na luźno i bez spiny przy stole podczas oficjalnej części, tylko jak się okazuje niektórzy tak nie potrafią (nie twierdzę że wszyscy czy nawet że większość). To moje subiektywne zdanie na podstawie relacji na forum oraz z jednego zlotu krótkofalarskiego na którym miałem okazję być. Do PZK nie należę nawet jako nasłuchowiec (jako pełnoprawny członek tym bardziej, bo nie mam znaku) ale należę do trzech innych organizacji mających "Polski Związek" w nazwie i w dwóch z nich na najważniejszych zjazdach jest praktyczna prohibicja (nie narzucona odgórnie, tak po prostu, praktycznie nikt nie pije, można rozmawiać na luzie i bez spiny podczas oficjalnej części, nie są potrzebne "wyluzowywacze", duża część przyjeżdża ze współmałżonkiem i dziećmi i się da bardzo szczęśliwy), ale jestem też w Polskim Związku Łowieckim i tam już "flaszka i kiełbaska" jest nieodzowną częścią każdego spotkania (nawet lokalnego). Jak widać standardy bywają różne oczko


Nadal nie rozumiesz... ;-)
Na sali obrad się nie rozmawia w podgrupach, bo to niegrzeczne nie słuchać Kolegów mówiących o rzeczach ważnych. Rozmawianie w takich momentach to wyraz lekceważenia dla mówcy jak również jest to zwykłe przeszkadzanie kolegom, którzy chcieliby przemowy wysłuchać.
Można oczywiście w czasie obrad wyjść na zewnątrz i prowadzić rozmowy kuluarowe, ale nie uczestniczy się wówczas w obradach, czyli łamie się wtedy podstawowy obowiązek delegata. (to oczywiście teoria, praktyka bywa różna)
O takich drobiazgach jak dowolność doboru uczestników rozmowy - dowolność nie zdeterminowana miejscami przy stole obrad - szkoda nawet wspominać.
Mamy widocznie różne podejście do spożywania alkoholu w czasie wolnym od obowiązków (również tych organizacyjnych).
Mnie nie przeszkadza, że ktoś wypije piwo poza czasem obrad, byle nie "siał zgorszenia" i był trzeźwy i wydajny na obradach.
Również nie przeszkadza mi fakt, że mój rozmówca pije piwo w czasie rozmowy ze mną - byle tylko level ALC ;-) nie ograniczał mu zdolności intelektualnych i interpersonalnych.

Zwyczaje Polskiego Związku łowieckiego - zarówno te pijackie jak i zabijanie dla zabawy są mi obce i mam nadzieję, że tak pozostanie.

73
Maciek


  PRZEJDŹ NA FORUM