egzamin - jakiego zakresu wiedzy i umiejętności a także jakiej formy egzaminu oczekujemy ??? ankieta z uzasadnieniem |
Witajcie, podoba mi się to co napisał Jacek EI2KK, czyli podejście, w pewnym zakresie, upraszczające urzędu (choć jednak jeszcze mocno uregulowane). Ja bym to jeszcze mocniej uprościł, czyli przeniósł egzamin do oceny umiejętności adepta przez eksperta (stanowisko z dużą odpowiedzialnością, czyt. cenionego w środowisku krótkofalowca, potrafiącego ocenić nie tylko wiedzę, ale również osobowość, mamy takich sporo. Ja z pewnością się do tej grupy nie zaliczam). Zacznijmy jednak od początku innym pytaniem. Czy chcemy aby krótkofalowcy znali się na krótkofalarstwie? Oczywiście można to rozważać w aspekcie jaki to zakres wiedzy, ale właśnie ten zakres jest określany subiektywnie, tak jak u ludzi (i bardzo dobrze). Zasady ham spirit'u opracowali ludzie (krótkofalowcy) dla siebie, na podstawie własnych doświadczeń i wypracowanych tradycji. Tradycja zawsze opiera się na praktyce (nawet ta: "młody skocz po flaszkę", i tak by "skoczył", a tutaj może napić się z przyszłymi kolegami, jeśli jest pełnoletni ). Ok, to dalej. Kto ma nauczyć przyszłych krótkofalowców budowy urządzeń, anten, poprawnej operatorki, zasad bezpieczeństwa i ham spirit'u? Wydaje mi się, że tylko krótkofalowcy. Moje przemyślenia odnoszą się do wielu tematów na tym forum, czyli poziomu wiedzy "młodych" (również moim), tradycji (tak, tradycja definiuje każdą grupę) i oczywiście ham spirit'u. Czy urzędnik "nie krótkofalowiec" zna się na tym? Nie. Oczywiście mógłby, ale po co. Pewnie są też urzędnicy krótkofalowcy, albo inaczej, zapewne są krótkofalowcy piastujący urzędowe stanowiska. I bardzo dobrze. Urzędnik patrzy chłodnym okiem na ilość zdobytych punktów, nie ocenia osobowości, a tego brakuje. Osobowość można kształtować. Wracając do pytań Tomka SP7V, większość odpowiedzi na pierwsze pytanie to "Tak", a na drugie "Nie". Smuci mnie taka postawa, oznacza chęć podporządkowania własnego życia regulacjom zapisanym na papierze z czerwoną pieczątką (celowo nie nazywam tego prawem, są to jedynie przepisy). Faktycznie, to jest łatwe pozbycie się odpowiedzialności. Zostawmy jednak urzędnikom minimum, czyli podpisywanie dokumentów i przybijanie pieczątek. Spójrzmy na to inaczej (choć to może okazać się odejściem od tradycji ), egzamin może przeprowadzić członek klubu do tego wyznaczony. Pójdźmy dalej, nie musi być to członek klubu, wystarczy, że posiada odpowiednią wiedzę. Oczywiście zaraz pojawią się urzędnicze pytania "a kto ma tę wiedzę zweryfikować?" Wszyscy to zweryfikujemy słuchając pracy "młodego" po zdanym egzaminie, a właściwie weryfikacji jego umiejętności. A kto może taki kurs i weryfikację "młodego" przeprowadzić? Przecież nasze środowisko jest na tyle małe, znamy się najczęściej ze słyszenia, że łatwo stwierdzić, kto to może być. Wydaje mi się, że stworzenie listy uprawnionych do wystawiania świadectwa uzdolnienia (ta nazwa jest super) nie byłoby trudne. W tym wątku już pojawiły się odpowiednie znaki. To zadanie dla lokalnych grup, nie będzie już gadania, że ten się nie nadaje, nic nie umie. W ten sposób będziemy ponosić odpowiedzialność za nasze środowisko. Myślę, że podejście "ludzie dla ludzi" jest optymalne, zwiększa zaufanie i integruje środowisko. Czy będą nadużycia? Oczywiście, tak jak teraz. Ale przynajmniej będziemy mogli zorientować się skąd pochodzą. ad. 1. NIE ad. 2. TAK reszta będzie zależała od lokalnych możliwości i chęci. Ja chciałbym w ten sposób nauczyć się krótkofalarstwa i uzyskać licencję. Częściowo tak było, ale nie w klubie a słuchając i dyskutując z krótkofalowcami. Niestety egzamin był chłodnym rachunkiem urzędniczym. Pozdrawiam Marcin |