QRO w zawodach krajowych
Wstyd!
@rad_n zbyt dosłownie nie traktuj tych "kilkuset", to była taka przenośnia. Niemniej tak znów mało nadawców nie było, bo jak ja w 1967 wstąpiłem do klubu SP1KAA w Szczecinie, to tam przychodziło na spotkania kilkunastu "starych" nadawców mających "licencje" od lat 50-tych, a w samym Szczecinie już wtedy radioklubów było kilka. Pamiętam szła wtedy seria 3-literowych sufiksów zaczynająca się na "D", bo akurat wtedy mój kolega uczący się w technikum otrzymał znak SP1DUA i jako pracę konkursową w szkole wykonał 2-pasmowy(3,5 i 14 MHz) lampowy nadajnik.
Nie znam statystyk z tamtych lat, ale było już nadawców sporo. Te 4000 dziś to są tylko członkowie PZK, bo niezrzeszonych jest 3 razy tyle, a wtedy wszyscy musieli należeć do PZK, jeżeli nie bezpośrednio, to przez LOK lub ZHP.
Tak, były wtedy RBM'ki, ale ten sprzęt to dla pasjonatów QRP i QRPP był, bo z reguły posiadacze pozwoleń na 50W input chcieli być dalej słyszani i lampa GU-50 była chodliwym towarem. Dopiero bodajże po 5 latach i przeprowadzonych, potwierdzonych przez 2 nadawców 10 000 łączności można było wystąpić o pozwolenie na 250W input i stosować lampę 6P45S lub podobną. To były czasy popularności pierwszych kolorowych telewizorów, głównie rosyjskich, w których 6P45S była lampą pracującą w układzie odchylania poziomego i nie była tania.
Posiadanie schematu swego radia "home made" w części nadawczej było obowiązkowe, natomiast złącza pomiarowe to nieprawda.
Po zgłoszeniu urządzenia nadawczego do PIR'u przyjeżdżała ekipa, przeważnie 3-osobowa i robili pomiary sygnału CW swoją przenośną aparaturą ustawiając ją wpierw w pomieszczeniu, a potem na zewnątrz i jak nie stwierdzali zakłóceń, to wystawiali protokół z informacją, że to urządzenie można eksploatować.
Dzisiejszych "Stefanów" zaraz by przywołali do porządku, hi! cool


  PRZEJDŹ NA FORUM