Łącznośc kryzysowa
Awaria sysemu ASTRID w Brukseli
Bardzo dawno nie zaglądałem na to forum ale przez przypadek wyłowiłem ten temat który mnie zaciekawił i napisze coś od siebie.
Byłem współorganizatorem łączności służb medycznych w 1997 roku podczas wizyty Papieża w Krosnie. Ponieważ były takie czasy i możliwości - dostaliśmy ogromną paczkę FM315 które przez tydzień przywracałem do życia łacznie z wymianą ogniw akumulatorów i obsadzaniem nowymi kwarcami. Do dzisiaj uszkodzone przełączniki kanałów od 315-tek śnią mi się po nocach.
Te radiotelefony otrzymali harcerze zgrupowani w drużynach medycznych. Wykonali niesamowitą robotę transportując do wyznaczonych miejsc osoby które zasłabły lub dostały epilepsji. Przez kilka godzin ponabijali dziesiątki kilometrów z noszami tam i z powrotem.
Tak jak napisał jeden z kolegów duża częsć obecnych systemów podpiera się BTS-ami, GSM, LTE i innymi technologiami. 10 kwietnia 2010 roku po godzinie z powodu przeciążenia sieci dodzwonienie się na jakąkolwiek komórkę graniczyło z cudem.
W przypadku zdarzeń masowych, pomimo rozwoju technologi sytuacja może się powtórzyć ponieważ sieci mają o wiele więcej użytkowników jak wtedy ( wykluczam oczywiście zamachy na BTS-y lub pożar mostu przez który biegną linie światłowodowe). Był już (niepamiętam gdzie, Śląsk lub Małopolska) przypadek urwania światłowodu przez koparkę - przez kilka godzin skutkowało to niedostepnością wielu sieci.
Myślę ze stare dobre rozwiązania są skuteczne, co więcej sa to rozwiązania sprawdzone i tanie. Dla potrzeb amatorskiej łaczności kryzysowej spokojnie wystarczy dobry siedemdziesiątkowy przemiennik FM (nie cyfrowy) z bateryjnym awaryjnym zasilaniem i kilkadziesiąt obecnie dostępnych wszędzie np. Baofengów z zapasowymi bateriami. Natmiast węzły (podstacje) łączności ze sprawną drużyną radiopreatorów mogą być wyposażone w sprzęt KF oraz pomocniczo w niedoceniany kanał 9 CB. Świetnie sprawdziły by się tu CLANSMANY ze względu na możliwości zasilania awaryjnego i prostotę obsługi. Oczywiście jest jeszcze kwestia anten węzła ale dla chcącego-nic trudnego.
Świeżo "upieczony" gimnazjalista, młody krótkofalowiec za tygodniówkę od rodziców kupu sobie Baofenga w góra dwa-trzy miesiące czego nie da się powiedzieć o sprzęcie D-star, Trbo lub Fuzji. Jak byłem w takim wieku, krótkofalowców usłyszałem po raz pierwszy na 145 MHz i żeby było śmieszniej na własnoręcznie wykonanym odbiorniku superreakcyjnym z Młodego Technika. W mediach praktycznie nie istniejemy, jeżeli bedziemy się do tego zamykali w naszych cyfrowych sieciach UKF i VHF to poza samozadowoleniem i chłopakami z Radioreaktywacji (którzy robią niesamowitą robotę i dzięki im za to) pies z kulawą noga o nas nie usłyszy. A "politycznie" -
stawiam na mocne, energiczne i rozwijające się kluby łaczności - jeżeli przy naszym wiecznie skóconym środowisku mają jakąkolwiek szansę rozwijać się bez pomocy z zewnątrz ?
Darek


  PRZEJDŹ NA FORUM