Spotkanie w Ministerstwie Cyfryzacji 21 marca 2016 roku - KONKURS
nie róbcie z tematu magla
Stirlitz po drodze wszedł do cafe Elefant. Przy stolikach zaczęło się poruszenie:
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział szeptem jeden z siedzących przy stole.
- Eee nie, to nie Stirlitz - obróciwszy się i spojrzawszy dyskretnie machnął ręką drugi.
Szmer na sali i poruszenie powoli wzmagały się wśród gwaru. Nie minęło 5 minut a komentarze dało się słyszeć wyraźnie na tle normalnych rozmów:
- ... nie, to na pewno nie on - dało się słyszeć głośno.
- Jak to nie! - ktoś niemal już krzyczał.
Stirlitz tymczasem spokojnie dopił kawę i wyszedł.
Ktoś nie wytrzymał i rzucił krzesłem w stronę baru. Zaczęła się zadyma.

Przy czym wyraźnie zastrzegam, że to jest uwaga generalna, a nie odnosząca się do osoby która zaczęła temat (tu raczej jest uwaga, że jeśli zamiar był szczery, to niestety straciłeś kontrolę w przestrzeni nośnika z której korzystasz).

Internety są pełne takich pyskówek. Po nich sprawy i tak toczą się pod zielonym stolikiem dalej biegiem swoim (bo gra i tak była ustawiona - rzadko kiedy nie jest i zwykle "oswobodziciel" gra oparty o mocne słupki które wcześniej sobie przygotował za plecami, wystarczy ułożyć w jedną całość fakty znane spoza internetów). Natomiast uczestnicy tych pyskówek odchodzili z uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym (w subtelniejszym sensie) i zdrowe relacje wokół fajnych spraw rozpadały się w ten sposób bezpowrotnie, zostawiając syf i gnój na lata. Zupełnie bez powodu. A wszystko dlatego, że wszedł jakiś obcy w walonkach ze zrzutu, z ciągnącym się spadochronem. Wystarczyło, mimo że pierwsze wrażenie było że to ścierwo.

Poza tym OK, bijcie sie, temu też nie da się zapobiec. Taka natura i ktoś musi a niektórzy zwyczajnie inaczej nie umieją.

Jednak nie mając przebicia i przełożenia podbijacie tylko szumy, co jest bardzo po myśli szmącicieli i czyni wodę jeszcze bardziej mętną, wydatnie zwiększając jej ilość (internetowa socjotechnika podstawowa).

Jakby tak postulat ciszy na radiu przenieść do internetów a o sprawach istotnych rozmawiać poza internetami nie biorąc udziału w zawsze pozorowanej swobodzie? Oczywiście i ten kij ma dwa końce.

Tak, gupi jestem, w tych grach nigdy nie da się wszystkiego przewidzieć i kontrolować. Dylematy prawie jak u Mieszczankowskiego w Anatomia Gry ;-) (nie to żebym się identyfikował, jeszcze jedna książka pokazująca puste rondle w kuchni).

I nigdy nie ma tak prosto że białe jest białe a czarne czarne.

Pomyśleć jednak nigdy nie zaszkodzi. Choć to tak samo jak głupota, nie boli, więc nie dostarcza pobudzających wrażeń zmysłowych powodujących chęć powtarzania lub odrzucania odpowiednio.

I blablabla, jeśli mogę tym jednym słowem dorzucić na koniec mój wkład merytoryczny do tematu.

Bo przecież nic do tej pory nie mówiłem i teraz też nic nie mówię. Miałem się sprawami organizacyjnymi i polityką nie zajmować...

QWE 123 (czyli z internetfalowym pozdrowieniem, odpowiednik VY 73)


  PRZEJDŹ NA FORUM