[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Spotkanie w Międzylesiu

Ojciec kiedyś jeździł na spotkania deiksmanów, potem zjazdy przyjeżdżały do niego. Odkąd przestał z całym tym towarzystwem tęgo pić, a potem rozbił im flaszki, przestali do niego przyjeżdżać i mamy spokój. Niestety abstynencja jest bronią obosieczną, bo nie dość, że wypisali go z jakiejś listy, to przy zawodach robią wszystko, by stary nie brał najlepszych pasm. Może jego anteny mają złą charakterystykę, bo nie zostały zwilżone alkoholem, czytaj: opite? Nie wiem. Według mnie są bardzo dobre, ale widocznie mam zbyt małe doświadczenie i dla tak zwanych zawodowych deiksmanów jestem nikim. Zresztą nie tylko ja, oni ogólnie uważają, że Internet to jest dla mięczaków, prawdziwi faceci nadają z lampowego nadajnika na kwarcu, a każdego przed wyjściem w eter obowiązują dwa lata stażu nasłuchowego, rok titania w klubie i przynoszenia flaszek. A my szybko nauczyliśmy podstaw i wypuszczamy dzieciaki na pasma, bo po angielsku sobie świetnie radzą.

Mimo oporu udało mi się sprowadzić ojca na jedno ze spotkań, tym razem poświęcone pracy z młodzieżą. O, na tym to my się znamy. Gdy tylko weszliśmy do szkoły, od razu wielkie zaskoczenie, bo na sali były kamery, dowiedzieliśmy się, że oni to transmitują przez Internet. Stary najpierw coś fuknął, ale chwilę potem jeden z młodzików mu wyjaśniał.

- Zaraz, a po co ta transmisja i jak to robią?
- Przez Internet, wchodzisz na stronę i oglądasz. Tak na odległość.
- Patrz, a właśnie po to wymyślono radio.

Siadamy, najpierw salwa śmiechu, bo autor całego zamieszania, a jest to człowiek słusznej postury, usiadł był na krześle. Niby nic dziwnego, ale drewniane krzesło załamało się z trzaskiem pod ciężarem jego wiedzy i doświadczenia. Powiedzmy. Jak się potem okazało, uczestnicy wrzucili fotkę na Facebooka. Zebrała mnóstwo lajków. Za Internautami nie dojdziesz – pomyślałem.

Jedna prelekcja, druga, robi się coraz ciekawiej. Wiemy już, że pomysł z udziałem dzieciaków przy zawodach był dobry. A to tak samo jakoś wyszło. Wiemy już jak to zacząć promować. Nagle ojciec wyszedł z jednej z prelekcji mrucząc coś pod nosem. Coś na kształt – bo oni chrum, trum, brum dali ciała. Nie zrobili przerwy na kawę.

Staremu nie dogodzisz, choćbyś chciał.


  PRZEJDŹ NA FORUM