Jak zmienić obowiązujące przepisy.
    SP9GMK pisze:

    Dobrą zmianą byłoby wprowadzenie następujących poprawek:
    1. W Rozporządzeniu Ministra Administracji i Cyfryzacji z dnia 16 stycznia 2015 r. w sprawie świadectw operatora urządzeń radiowych
    - dodanie możliwość składania przez chętne osoby posiadające świadectwo klasy A w służbie amatorskiej lub zdające egzamin na to świadectwo, dobrowolnego dodatkowego egzaminu obejmującego swoim zakresem nadawanie i odbiór kodu Morse’a z szybkością do wyboru: 5 WpM, 10 WpM lub 12 WpM.
    Po pozytywnym zaliczeniu takiego egzaminu zdający powinien otrzymać zaświadczenie potwierdzające jego biegłość w posługiwaniu się kodem morsa w danej szybkości. Zaświadczenie takie mogłoby także uprawniać do wymiany świadectwa klasy A w ten sposób, że zostałby tam dodany wpis o posiadaniu umiejętności nadawania i odbioru kodu Morse’a w danej szybkości.
    Oczywiście taki egzamin z kodu Morse’a powinien być dobrowolny i w żaden sposób nie determinować otrzymania lub nie świadectwa operatora. Pełna dobrowolność – chcesz podchodzisz do egzaminu z Morse’a, jeśli zdasz to masz stosowny wpis na świadectwie i/lub zaświadczenie, jeśli nie zdasz lub nie podejdziesz to nic się nie dzieje, dostajesz świadectwo klasy A, tyle tylko, że bez wpisu o umiejętności nadawania i odbioru telegrafii.
    Dlaczego taka zmiana prawa byłaby dobra: Jest kilka ku temu powodów. Do dnia dzisiejszego wiele krajów utrzymało wymóg znajomości kodu Morse’a na egzaminie radiowym. Należą do nich choćby: Białoruś, Estonia, Indie czy wiele innych bardziej egzotycznych krajów. Aby otrzymać tam licencję pełną trzeba albo pokazać licencję wydaną w swoim kraju z wpisem o znajomości telegrafii, albo zdać egzamin dodatkowy na miejscu, co może być kłopotliwe ze względu choćby na trudności językowe. Wpis w świadectwie operatora o znajomości telegrafii z pewnością byłby dużym ułatwieniem choćby dla osób chcących zorganizować DXpedycję w jakieś egzotyczne miejsce lub po prostu dla kogoś kto chce porobić łączności z miejsca wakacji. Kolejnym powodem byłoby zwiększenie motywacji młodych adeptów krótkofalarstwa do nauczenia się czegoś nowego i sprawdzenia się. Ludzie prowadzący inicjatywy takie jak Radioreaktywacja robią bardzo dobrą robotę wciągając najmłodszych w fajne hobby. Z pewnością tacy młodzi przyszli krótkofalowcy byliby bardzo zadowoleni mając możliwość sprawdzenia swojej wiedzy na egzaminie nie tylko z teorii, ale też z CW. Potwierdzona znajomość CW może być też dobrym pomysłem dla harcerzy – nowa dodatkowa sprawność ;-)
    Ktoś może powiedzieć, że to trudne w implementacji w przepisach, kosztowne i nie potrzebne…Polska w tym względzie może czerpać z doświadczeń niemieckiego regulatora – Bundesnetzagentur. W RFN już od lat dobrowolny egzamin z CW istnieje i dalej jest popularny.


Skoro jak piszesz - miałoby to być dobrowolne i tak naprawdę niczemu nie ma służyć z formalnego punktu widzenia - to jest to zawracanie Wisły kijem. To o czym piszesz, że urzędnik chętniej wyda telegrafiście pozwolenie w niedostępnym miejscu niż foniście, oględnie mówiąc - włóż miedzy bajki. Czy sadzisz, że gdyby na Navassę co dwa lata wybierała się ekipa pracująca tylko telegrafią, to dostawaliby pozwolenie od ręki, a foniści tylko raz na 15 lat? Może najpierw popytasz, tych co organizowali wyprawy radiowe, to powiedzą czy telegrafia ułatwia uzyskanie decyzji urzędnika... diabeł

    SP9GMK pisze:


    2. W rozporządzeniu MINISTRA ADMINISTRACJI I CYFRYZACJI z dnia 10 grudnia 2014 r. w sprawie pozwoleń dla służby radiokomunikacyjnej amatorskiej
    - dodanie nowej kategorii pozwolenia radiowego dającej możliwość uzyskania przez osobę posiadającą ważne pozwolenie kategorii 1 dodatkowego znaku, który mógłby być wykorzystany w celach edukacyjnych dla osób uczących się krótkofalarstwa pod opieką licencjonowanego operatora. Pod takim pozwoleniem edukacyjnym mogłaby pracować osoba bez licencji radiowej, która byłaby pod opieką operatora licencjonowanego. Czyli została by stworzona możliwość nauki krótkofalarstwa indywidualnie u kogoś przy stacji i w asyście licencjonowanego operatora. A nie tak jak dziś, że osoba bez licencji właściwie nie może nic nadać nawet pod opieką kogoś doświadczonego, chyba że pod znakiem klubowym.
    Alternatywnie można byłoby dodać zapis, że posiadacze pozwoleń radiowych kategorii 1 mogą w ramach swoich uprawnień zezwolić osobie będącej pod ich opieką na przeprowadzenie łączności w ramach dopuszczonych pozwoleniem amatorskim.


Czemu ma służyć takie dodatkowe pozwolenie? Czy sądzisz, że takie pozwolenie będzie wydawane za darmo? Kasa za pozwolenia na razie idzie do Urząd Miasta Stołecznego Warszawy Dzielnicy Wola. Jeśli martwisz się o program 500+ i szukasz, gdzie rządzący mogą jeszcze znaleźć dodatkowe źródło dochodów i jak by tu mogli od nas kasę wydobyć, to muszą zmienić konto wpłat za takie pozwolenie.

    SP9GMK pisze:


    3. Fajnie byłoby wreszcie ujednolicić i uprościć procedurę zgłaszania instalacji antenowych oraz jednoznacznie rozwiązać kwestię pomiarów. Jeżeli już koniecznie zgłoszenie anten amatorskich musi zostać, to może na przykład można byłoby upoważnić UKE do wykonywania takich pomiarów(nawet odpłatnie) i wystawiania odpowiednich dokumentów. Oczywiście fajnie byłoby aby to UKE od początku do końca przejęło kompetencje w zakresie instalacji antenowych operatorów amatorskich. Na przykład można by było wprowadzić przepisy dające możliwość zgłoszenia instalacji do UKE na podstawie czy to oświadczenia radioamatora, czy to pomiarów wykonanych przez ludzi z UKE na wniosek radioamatora. Tutaj kwestia jest otwarta – zawsze można coś doprecyzować.



Czytałeś ustawę o ochronie środowiska? Doczytałeś, że możemy zgłaszać instalacje i robić to bez pomiarów tylko na podstawie analiz? Chyba, że pracujesz w ministerstwie finansów i masz we krwi kombinowanie, jak zedrzeć z obywatela. Znasz koszty takich badań? Rozumiem, że 1500 zł za każdą antenę to dla Ciebie pestka i chętnie zapłacisz? I uważasz, że inni koledzy też? No jasne, przecież wszystkim w Polsce z portfeli się wylewa i nie widzą, co robić z kasą. Jeżeli koniecznie chcesz pomiarów przez UKE jest to możliwe i obecnie. Zrób złą instalację, zacznij wprowadzać zakłócenia - na pewno przyjadą i pomierzą. Skąd mam tę kwotę? Bo pytałem gdzie trzeba. To była kwota "nie mniej niż".

    SP9GMK pisze:



    4. Kolejna propozycja zmian w przepisach wymagałaby pewnie trochę więcej wkładu finansowego, niemniej z pewnością przy dobrej woli tak środowiska krótkofalowców, jak i ministerstwa z pewnością byłaby do zrealizowania w przyszłości. Chodzi o wprowadzenie nowego wzoru amatorskich pozwoleń radiowych. Nowy wzór pozwolenia mógłby być w formacie karty kredytowej i zawierać informacje w języku polskim i angielskim(ewentualnie jeszcze w jakimś innym języku), takie jak imię i nazwisko posiadacza, klasa pozwolenia, data wydania i data ważności, znak wywoławczy, moc nadawczą, ewentualnie także wzmiankę o umiejętności nadawania i odbioru kodu Morse’a w danej szybkości.
    Pozwolenia w formie karty kredytowej funkcjonują obecnie z powodzeniem w Szwajcarii – Polska ma skąd czerpać w tym temacie.


Karta powinna mieć pasek magnetyczny. Tam stosowni urzędnicy by kodowali historię Twoich aktywności, wydanych pozwoleń, radioamatorskiej wiedzy i umiejętności, pomysłów na życie. Może nawet log by się dało w tej karcie pomieścić. I powinna taka karta w salonach sprzedających sprzęt dla krótkofalowców pozwolić płacić jej posiadaczom. A - i otwierać drzwi do wszelkich kancelarii, nawet tajnych taki dziwny


  PRZEJDŹ NA FORUM