Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu? |
1. Praktyki studenckie w RCO Gdynia Radio były w wakacje. Część stałej obsady korzystała wtedy z urlopów. Studentów po krótkim przeszkoleniu sadzano więc jednoosobowo na całą zmianę do obsługi stanowisk fonicznych. Kolega Heniek B. przez cały miesiąc zamiast Gdynia Radio podawał "dynia wiadro". Co najciekawsze chyba nikt z tych którym mógłby ten dowcip nie przypaść do gustu tego nie słyszał. 2. Poza Batorym który prowadził rozmowy w pełnym dupleksie inne statki robiły to raczej w duosimpleksie czyli na zmianę jedna strona mówi, druga słucha. Załogi statków nie miały z tym żadnego problemu do tego stopnia, że nawet jak na jakimś statku były filtry dupleksowe to z nich nie korzystano, także po części z powodu słabej słyszalności. Pewną przeszkodą w dupleksie była też czasami zła jakość połączenia z lądu tzn. duży przesłuch, echo. Wtedy mimo dupleksu r/o na statku lub operator na stacji brzegowej "simpleksował" czyli przełączał nadawanie/odbiór słuchając rozmowy. Pewnego razu załogant rozmawiał z teściową bo tylko ona była w domu. Kończąc wypowiedź zamiast słucham mówił "over". Na koniec rozmowy teściowa potwierdziła, że wszystko zrozumiała tylko żeby jeszcze powiedział o jaki rower mu chodziło bo tego nie zrozumiała. |