Przestępcze patologie w naszym środowisku.
Czy należałoby piratom odbierać pozwolenia radiowe
@SQ6WF: W sprawie nadawania na pasmach CB jest prosto, bo pasmo CB obejmuje wiadome 40 kanałów (plus dziury między nimi) mocą 4W/10W z dedykowanego sprzętu fabrycznego bez żadnych modyfikacji, spełniającego odpowiednie wymagania konstrukcyjne. Użycie tego pasma wyłącznie do celów niekomercyjnych. Także ci, którzy pociskają 100W+ na 27.555MHz z urządzeń amatorskich, też popełniają wykroczenie. Że nikt za to nie karze? To fakt. Ale nikt nie mówi, że jest to legalne. Ten zakątek pasma moim zdaniem został celowo pozostawiony z boku, by radioamatorzy, którzy licencji nie mają, mogli nadawać. Dopóki nikomu nie przeszkadzają, to na ich proceder przymyka się oko. Taki wentyl bezpieczeństwa. To samo zrobiono z pasmem PMR, gdzie pełno ludzi nadaje z wszelkiej maści Baofengów, mimo to, że przepisy wyraźnie określają urządzenia do takiego pasma przeznaczone. Szkodliwość społeczna obu powyższych przypadków? Bardzo niska. Dlatego nie warto tego ścigać.

Tutaj mamy inny przypadek, gdy ktoś mąci na dosyle do lokalnego nadajnika broadcastingowego. To już coraz bliżej do sabotażu urządzeń komunikacyjnych.

Polski Związek Łowiecki jest niezbyt dobrym przykładem, bo nie da się uprawiać sensownie łowiectwa bez uczestnictwa w związku (pozwolenie na broń). Także tam sąd koleżeński po prostu musi działać.

U nas nie ma to sensu. Poza tym obejmowałby sprawy związane z aktywnością na pasmach (patrz: słynny warszawski bekacz). Problem ten jest także znany poza naszymi granicami. Przypadek, o którym mówimy jest związany z piractwem radiowym. A to coś całkowicie rozbieżnego od instytucji krótkofalowca. Mimo to, że bardzo wielu z nas miało epizody pirackie w swoich życiorysach.


  PRZEJDŹ NA FORUM