[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Michał się chwali, że w swojej samoróbce wymienił procek na moduł Intel Edison. Na tym dało się nawet postawić serwer Minecrafta. O zdalnym sterowaniu przez Wifi oraz obsłudze WebSDR to nawet nie wspominam - serwer w radiu działa bez problemu oczko Niestety nie można było tego powiedzieć o nadajniku.

Nadajnik
Z tym nadajnikiem to wcale nie będzie proste. Tani filtr ceramiczny miał kiepskie zbocza i się nie nadawał do nadajnika. Regulamin zabronił użycia starych filtrów z przepastnych zapasów – skąd tu wziąć tanie filtry na kwarcach? W końcu się udało, ale problemy przysparzał stopień mocy. Stary najpierw wsadził cztery IRFy, ale wyniki pomiarów na analizatorze nie były zachęcające. W końcu znalazł jakieś lepsze tranzystory i urządzenie ruszyło. Niestety bardzo prędko przekonał się, że nadajnik mimo zaledwie 30W do anteny, nadal nie spełnia podstawowego warunku – nie jest odporny na niedopasowanie. Tranzystory padają jak muchy.
A klął!
Minęły dwa tygodnie. Nadajnik już działał, ale wzbudzał się paskudnie. Ojcu udało się go trochę uspokoić, ale nadal podejrzewałem, że będzie z tym problem. Na wyjeździe oczywiście się wzbudzało przy dużym SWR, bo tego ojciec nie sprawdzał – jego anteny mają 1:1. Także i tę przeciwność udało się przewalczyć. Ojciec już wcześniej zabudował prymitywny reflektometr ze wskaźnikiem na dwóch diodkach, mimo protestów Michała, który miał już opracowany reflektometr i sterowanie skrzynką antenową, wszystko na tym samym procesorze!
Pewnego dnia wieczorem przyszedłem do klubu i ze zdziwieniem widzę, że ojciec nadaje z maleństwa. Słucham, a tu niespodzianka, bo właśnie rozmawia z kolegami z Chicago na temat jednej z anten. Trochę się wspomaga, bo za maleństwem stoi włączony wzmacniacz na GU78B, a sygnał idzie prosto w stacker wycelowany na USA. To tylko malutki, naprawdę mało istotny detal.

Wilgoć
Z prototypami zawsze są problemy. Coś nie wyjdzie, pojawi się jakaś nadzwyczaj dokuczliwa niedoróbka, którą trzeba będzie usunąć. Trochę później okazuje się, że i tak trzeba całość przebudować, bo konstruktor poprzedniej nocy miał nadzwyczajną wenę i opracował nową wystrzałową technologię, która do ukończenia potrzebuje tylko przeniesienia dwóch układów, zrobienia dwudziestu krosów na nowej płytce i podwyższenia napięcia zasilania do 24V. Albo połączenia układów szprychami rowerowymi. Efekt taki sam.
Lista poprawek najpierw stawała się coraz dłuższa, potem odhaczaliśmy jeden punkt za drugim, aż w końcu wydawało nam się, że wszystko zostało zrobione. Mieliśmy rację – nam się wydawało.
Po powrocie z wycieczki w góry ojciec dopisał kilkanaście nowych punktów. Niedogodności udało się pousuwać, znaleźliśmy również przyczynę problemów z wilgocią – był nią klej, którym zamocowaliśmy taśmy do wyświetlacza LCD i zabezpieczyliśmy przed drganiami połączenia między prockiem a syntezą. A tu taki problem. Kto by o tym pomyślał? My chcieliśmy, by radio nie robiło głupich dowcipów z połączeniami, jak to bywało drzewiej w amerykańskich Orionach.
W końcu wszystkie najważniejsze problemy wieku dziecięcego udało się usunąć i radio zaczęło porządnie działać. Najpierw daliśmy prototypy do testów młodzikom, którzy świeżo zrobili licencję novice. Żadnemu z nich nie udało się zepsuć sprzętu, co uważam za sukces. Na czternastce ładnie ich słychać, niezłego kopa ma to maleństwo. Tym razem wilgoci już się nie boi.

cdn...


  PRZEJDŹ NA FORUM