[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
Te odcinki ukazały się najpierw w Biuletynie Polskiego Krótkofalowca. Stopniowo uzupełniam je tutaj. Radio dla reaktywacji Wszystko zaczęło się od konkursu na nowy transceiver dla novice'ów. Stary koniecznie chciał wziąć w tym konkursie udział. Sam skonstruował sporo, zrobił słynną na dwóch kontynentach samoróbkę z końcówką na lampie i do dziś mi marudzi, że w końcówce jest tylko jedna QB3/300. Na spotkanie z liderem tego zamieszania wysłałem naszego QSL managera, który pracowicie dyskutował założenia. Niestety, spisane reguły stary zrozumiał zupełnie inaczej, niż mi się wydawało. - To ma być sprzęt prosty w użyciu, tani i musi mieć wystarczające parametry. - No dobrze, to skopiujemy część tej samoróbki – tu stuknął w szybkę - przystosujemy go do potrzeb novice'a i już. Będzie bardzo dobrze i tanio. Będzie mieć świetne parametry. Zje twoją 817tkę na śniadanie i będzie blisko K3. Po dołączeniu solidnego dopalacza cały świat zrobisz. - Ale to jest mało istotne, my nie zamierzamy w ogóle pojawić się na liście Sherwooda czy jak go tam zwał. To ma być prosty sprzęt, tani, by się novice na paśmie pojawił. Tylko po to. - No to taki zrobimy. Bardzo prosty. Żadnych SMD, mikroprocesorów itepe. Zwykłe VFO. - Właśnie, że nie. Musi być synteza, bo inaczej będzie jak z tym wynalazkiem z trzeciego okręgu. Pływał jak cholera, do tego pół drugiej wstęgi wychodziło bokiem, a jak nasz QSL manager się wydarł do mikrofonu, to po 5 kilo go było słychać. - Oj, bo gaduła się drze jak stare prześcieradło. A tamta konstrukcja to badziewie było, krosów mnóstwo a w ogóle to do kitu. Nasz będzie lepszy. Zobacz, teraz można kupić moduły powojskowe ze świetnymi filtrami, wzbudnicę się robi prosto i działa świetnie. - Ale tam nie może być żadnych elementów z zapasów, tylko te, które się da normalnie kupić. Do tego jeszcze całość będzie montowana automatycznie, konstrukcja musi być na SMD. - Chyba ich pogięło, jak ja to zbuduję? Jak taki novice sobie to skleci? - No właśnie nie będzie – dostanie gotowe, razem z obudową i tym podobnym. Gałkę sobie przykręci, odpali Arduino i zaprogramuje sobie jakieś własne powitanie, kropki na esmetrze, własne opisy itepe. - Bez sensu, kto nam to oprogramuje, do kitu. Robię to po swojemu. Nagle Michał z boku powiedział: - Ja mam już to opracowane, bo zrobiłem syntezę do Wołny z chińskiej płytki DDS i Arduino. Teraz nawet CAT działa, mam też skaner i panoramę. Zrobiłem wyjście na SDR i sterowanie Pi filtrem na silnikach. To już działa. - Jakim pi filtrem, po co ten SDR? - No kupiłem wcześniej wzmacniacz na 3 x GU50 i dobudowałem dwa silniki do kręcenia kondensatorami, teraz procek steruje strojeniem dopału. Samo się dostraja, pogonione z Wołny daje radę. A SDR się przydaje. - Do dupy z takim jeżem, to musi być proste, na zwykłych częściach! Ma być takie, bym nawet ja zrozumiał, jak te krasnoludki działają! Takie właśnie rozmowy były w klubie. Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to chociaż stary trochę podziała, może wpadnie na jakiś fajny pomysł. Z nim nigdy nie wiadomo. Lutownica i mikroskop Minęły dwa tygodnie, a stary pracowicie kombinował konstrukcję urządzenia i nie bardzo mu to wychodziło. Gdy po śniadaniu przyszedłem do chatki, patrzę na stół, a tam płytka z położonymi elementami SMD. Ojciec w okularach lutuje pracowicie elementy pod małym mikroskopem i nijak mu to nie wychodzi. Klnie jak szewc, aż lutownica więdnie! W końcu część elementów polutował. Jeden moduł z głowy. Dał mi do ręki i zaczął układać następne elementy na płytce. Nagle… aaa… a… aaaa… psik! Stary kichnął jak z armaty. Weź i szukaj teraz tych rezystorów i kondensatorów… Kilka elementów spadło na podłogę, pewnie leżą w szparze między deskami w towarzystwie kurzu i być może mrówek. Chyba nikt już ich stamtąd nie wyciągnie. Od tej pory stary lutuje tylko w maseczce, takiej, jak noszą lekarze. Michał się śmieje, że to wszystko po to, by nie złapał wirusa od komputera sterującego syntezą w radiu. Odbiornik Minęły następne trzy tygodnie i po kilkunastu porażkach ojciec uruchomił odbiornik i syntezę. Narzekał na program napisany przez Michała, bo co dzieciak może zrobić, ale szybko zmienił zdanie. Gdy zobaczył, że odbiornik ma nie tylko obsługę dwóch VFO, ale także autosplit i panoramę oraz CAT to zaczął patrzeć na niego dużo poważniej. Odbiornik okazał się całkiem niezły. Jest o wiele lepszy od tego, co ja zrobiłem dawno temu i wygrywa zdecydowanie z moim FT817. W końcu stary zrobił radio na trzy pasma, które obsługuje fonię i telegrafię. Michał wymienił procesor na mocniejszy i okazało się, że oprócz lepszego keyera z pamięciami, da się zabudować tam także dekoder PSK, CW i RTTY. W kolejnej wersji ojciec wykorzystał doświadczenie gościa nazywanego alfą i omegą radiową – podobnie, jak w kilku innych konstrukcjach amatorskich, nowy odbiornik posiada już filtr o regulowanym paśmie, działa również autonotch. Sam odbiornik już jest na testach u dzieciaków w klubie i pół świata na nim słychać na zwykłym drucie. Nie działa jeszcze pasmo 80m, ale ojciec swoje: - Po co dzieciakom osiemdziesiątka? Jak oni rozwieszą 40m drutu i gdzie? Co oni zrobią z dwudziestu watów na fonii? Będą słuchać wywodów, które z operatorką nie mają nic wspólnego? Dziń dobry kuliego, strzyka mi coś w kolianie. Radio działa, tylko si ostatnio liampa przepaliła, a do tego dipol coś źlie wisi, rozumijesz... Stary świetnie umie udawać „śliedzików”, ale nadal ma problem. Bo nadajnik tak naprawdę jeszcze nie powstał. cdn. |