Federacja Organizacji Proobronnych
Otrzymana wiadomość dzisiaj
Nawiązując do cytowanych przez kolegów charakteru i preferencji IARU pozwolę sobie dorzucić cytat z Regulaminu Radiokomunikacyjnego ITU
(korespondujące cytaty z Prawa Telekomunikacyjnego sami sobie znajdziecie)
    ITU w Radio Regulations (Vol. II) Articles Edition 2012 pisze:


    ARTICLE 1
    Terms and definitions
    ...
    1.56 amateur service: A radiocommunication service for the purpose of selftraining,
    intercommunication and technical investigations carried out by amateurs, that is,
    by duly authorized persons interested in radio technique solel with a personal aim
    and without pecuniary interest.

Jak widać akcent jest tu położony na:
- rozwój osobisty,
- badania i eksperymenty,
- posiadanie i rozwijaniu kwalifikacji,
i NIE MA TU MOWY o:
- polityce,
- ojczyźnie,
- patriotyzmie,
- samobójstwie w imię czegoś (raczej mały, mocno zdezorganizowany i wydrenowany ze wszystkiego ten kraj, co? w niektórych rejonach już nawet nie mówią po polsku),
- zabijaniu na zlecenie dla celów gospodarczych (bo koniec końców tylko do tego sprowadzają się praktycznie wszystkie współczesne wojny, a jeśli ktoś - w tym Krokodyl - uważa inaczej, to znaczy że niewiele wie o świecie i właśnie powinien większy akcent położyć na rozwój własny niż na ganianie z drągiem po polu - zwłaszcza, że większość Rambo, Batmanów i Supermanów kończy się w wieku lat 50 i warto mieć jakieś mniej wymagające fizycznie hobby na resztę życia),
- bi- lub multilateralnej samoeliminacji elementów zbyt głupich, agresywnych i generalnie prymitywnych by tworzyły stabilne gospodarczo rozwinięte społeczeństwo (bo również i do tego sprowadzają się dzisiejsze wojny).
W tym świetle działalność organizacji paramilitarnych i militarnych jest tylko i co najwyżej konsumentem osiągnięć krótkofalarstwa, tak jak każda inna dziedzina używająca telekomunikacji.
Więc dobrze by było podkreślić rozdzielność tych 2 różnych, posiadających niewielką część wspólną, kręgów zainteresowań.
Ta rozdzielność powinna mieć wyraźne odzwierciedlenie w relacjach prawnych między osobami i organizacjami reprezentującymi te kręgi.
Oczywiście Krokodyl może mieć problem ze zrozumieniem tego, bo widzi tylko swoją część, przez pryzmat swojej Krokodylej natury.
Również Szef mamiony przez Krokodyla może stracić z widoku tę szerszą perspektywę.

    ITU w Radio Regulations (Vol. II) Articles Edition 2012 pisze:


    ARTICLE 25
    Amateur services
    ...
    25.9 2) During the course of their transmissions, amateur stations shall transmit
    their call sign at short intervals.
    ...

Ten cytat z kolei dowodzi, że odpada to o co najprawdopodobniej chodzi niedoszłemu Krokodylowi: zawołania typu "Tu Wisła ja Wisła, Zenek osłaniaj mnie na lewym skrzydle" na pasmach amatorskich.
Drogi Krokodylu, chyba musisz iść do sklepiku i kupić sobie jednoguzikowe zabawki z przydziałem płatnego pasma.
Lub dalej korzystać z paraetatowego obecnie wyposażenia LWP: niekodowanych PMR-ek.

    ITU w Radio Regulations (Vol. II) Articles Edition 2012 pisze:


    ARTICLE 25
    Amateur services
    ...
    25.9A par. 5A Administrations are encouraged to take the necessary steps to allow amateur
    stations to prepare for and meet communication needs in support of disaster relief. (WRC-03)
    ...

Ten cytat z kolei pokazuje rozszerzenia działalności w Służbie Amatorskiej. Drogi Krokodylu, nigdzie tu nie ma explicite mowy o wojnie, działalności wywrotowej czy strzelaniu.
I IMNHO wątki współpracy militarnej w tej dziedzinie leżą raczej w większości poza rdzennym krótkofalarstwem.
Choć z drugiej strony "disaster" może mieć różny charakter (tak, nie wypieram się, tyle wspólnego formalnie mamy z Krokodylem). (BTW czy ktoś wspiera Fluchlinge aus Syrien na radiu?)

Żeby jednak Krokodyl nie zrozumiał mnie źle (i miał świadomość że ja go szanuję bo i sam mam w sobie resztki Krokodyla i lubię niektórych Krokodyli za ich niedościgniony dla mnie perfekcjonizm)
i żeby gospodarni starsi koledzy ze Związku nie poczuli się urażeni tą wypowiedzią,
i żeby Koledzy ze Związku będący Krokodylami lub sympatyzujący z Krokodylem też wiedzieli że ich nie atakuję (to tylko rozbieżne poglądy i dążenia, w pełni dopuszczalne pod szyldem tej samej definicji):
Być może rozwiązaniem jest założenie dedykowanego Klubu lub Wirtualnego Oddziału specjalnie dla Krokodyla.
Zdaje się (w politykę organizacyjną miałem się nie wchrzaniać, więc nie jestem na bieżąco), że oddziały mają pewną niezależność prawną.
Więc Klub lub Oddział Krokodyla mógłby przystąpić do Federacji i może to by załatwiało wszystkim sprawę:
- Federacja była by szczęśliwa (piszę teoretycznie bo ich nie znam, podobnie jak kilkunastu tysięcy innych członków Związku, i przyłączać się nie zamierzam),
- Związek byłby szczęśliwy, bo kontynuował by dotychczasowe przedsięwzięcia na dotychczasowych zasadach,
- MON byłby szczęśliwy, bo miałby współpracę (jeśli faktycznie go to interesuje),
- Członkowie nie będący Krokodylem byli by szczęśliwi że nadal nie są Krokodylem i że Krokodyl ich do tego nie zmusza.

Jak dotąd w PZK istnieją różne Kluby i jest to na zasadzie cywilnej dobrowolności a nie przymusu czy łapanki.
W każdym razie mnie jeszcze nikt nie zmuszał do ćwiczeń z radiowideografii, do nadawania w pasmie 500GHz czy do łączenia się przez odbicie od Wenus czy Plutona. Jako idiota nawet Morsea się nie nauczyłem i mnie nie wyrzucili.
Wydaje mi się więc, że tu się dojrzewa w swoim tempie (zależnie od ilości inteligencji i dyscypliny), nie na rozkaz czy na sztukę. To w większości służy do czegoś zupełnie innego niż działania militarne.

Oczywiście żeby rozwiązanie z wydzielonym oddziałem działało, Krokodyl musi mieć świadomość że:
- nie jest królem zwierząt,
- nie jest kandydatem na maskotkę Związku,
- nie jest kandydatem na Prezesa.
Jeśli jest inaczej, powyższa propozycja nie zadziała i całość skończy się niestabilnością organizacji lub gorzej (tak jak koledzy z historii przywołują). Albo Krokodylowi trzeba będzie nakładać kaganiec, albo zagryzie wszystkich - tak czy owak będzie bałagan. I koledzy słusznie mnie powieszą za część ciała wiadomą, z racji adwokatowania Krokodylowi.

BTW IMO przy tej niechęci i poziomie milczenia w całej sprawie zrzeszanie części oddziałów terenowych nie jest szczęśliwym pomysłem i może ograniczyć rozwój KF na lata w rejonach działania takich Oddziałów (może część ludzi wstąpi chętnie, część będzie unikać).

Na koniec jeszcze jedna uwaga:
Ustawa o Powszechnym Obowiązku w razie czego i tak nas wszystkich dopadnie. Więc IMO dużo rozsądniej jest najpierw sprawdzić czy i gdzie się podlega militaryzacji, a dopiero potem myśleć o militaryzacji w stowarzyszeniu prywatnych osób oficjalnie cywilnych. Bo być może tam dużo sensowniej będzie się umieścić ze swoim radiem i dużo więcej dać (choć nawiasem mówiąc w dobie głowic szukających radiacji to może być dokładnie odwrotnie, w specjalsach podobno radzik zawsze się oddala od grupy na czas łączności).
Ciekawe czy planiści z Pekinu o tym pomyśleli. Chyba nie. Tym bardziej cała sprawa jest dziwna (delikatnie mówiąc).

Omówienie drugiego dna całej sprawy (jako nie poprarte dowodami) oraz prezentację dalszych prywatnych poglądów na to wszystko (jako demoralizujące) pomijam.
Dość że przeglądając temat trudno jakoś się w nim doszukać realizacji myśli o tym jak to zrobić, by za naszą ojczyznę zginął ktoś inny (być może jest, ale ukryta).
Jeśli przypadkiem szukacie selekcjonowanych jeleni na kolejną wycieczkę w jedną stronę do Katynia (dla ustalenia uwagi nie piję do tej ostatniej znanej) lub coś koło tego (kilkanaście tysięcy specjalistów od radiotechniki to jednak spory myślący samodzielnie kąsek do zapakowania w wagony), to chyba szukacie w złej branży.

Jakbyście chcieli mi kose sprzedać, ryj obić lub coś podobnego dać za tę wypowiedź, to oczywiście z teczki wiecie gdzie mnie szukać: na adresie, na drodze, z rzadka w Oddziale lub w którymś z kompleksów Camp Klevki. Za wazeline też z góry dziekuję (mam za rogiem w aptece).


  PRZEJDŹ NA FORUM