Zasilacz QJE PS30SWII
    sp7ukl pisze:

    Jestem zawodowym rentgenografem strukturalnym pan zielony


Haha, no dobrze, z wykształcenia jesteś rentgenografem, jednak jak myślę zawodowo się tym nie zajmujesz, no chyba że równolegle się zajmujesz handlem. Więc masz dwa zawody. W każdym razie, w żadnym sądzie raczej byś się tym nie wykręcił.
Skoro prowadzisz sklep, nawet jeżeli jest to Twój drugi poboczny zawód, jesteś sprzedawcą profesjonalnym (w świetle prawa - cokolwiek to oznacza), zatem obowiązują Cię przepisy prawa dotyczące tej materii, których stosowanie jest obowiązkowe a nie obligatoryjne. To powoduje, że nie można w świetle ustawy nikomu odmówić możliwości złożenia reklamacji, tylko z tego powodu że subiektywnie odczuwa się, że reklamacja jest bezpodstawna. Prawo nie przewiduje takiej możliwości. Zatem biorąc powyższe, każda reklamacja jest zasadna, a już tylko po stronie sprzedawcy leży wykazanie, że urządzenie zostało uszkodzone z winy użytkownika - szczególnie jak to nowe urządzenie a od daty sprzedaży nie minęło więcej niż 6 m-cy.
Życzę Ci powodzenia w udowadnianiu winy klientowi w uszkodzeniu zasilacza impulsowego (ma na myśli uszkodzenia samego układu elektronicznego a nie obudowy). Nowoczesne zasilacze impulsowe mają wszelkie zabezpieczenia, termiczne, przeciążeniowe, przed odwrotną polaryzacją,itd. co powoduje, że wszelkie usterki elektryczne są zwykle winą błędnego projektu, kiepskiej jakości elementów, niestarannego wykonania - ogólnie wina producenta (co często należy uznać za winę importera czy sprzedawcy jak urządzenie firmuje swoją nazwą). Nie jest winą klienta, że kupił badziewie ale winą sprzedawcy, że badziewie sprzedaje a później nie chce wziąć za to badziewie ustawowej odpowiedzialności. Niestety w tym kraju to jest powszechne i stanowi prawie regułę.
Przykładowo, mi zajęło 2 miesiące wymienienie na nowe urządzenie, które dostarczone od razu było wadliwe. Sprzedawca zamiast wymienić mi wadliwe urządzenie na nowe , które mi sprzedał (po wyjęciu z opakowania pracowało 15 min i zdechło) odsyłał mnie do serwisu! Kompletna głupota, w ogóle prawo nie przewiduje takiej sytuacji. Urządzenie sprzedane jako wadliwe podlega wyłącznie na nowe, sprawne, wolne od wad. Moja desperacja jednak doprowadziły do wymiany na nowe, mimo iż to był obowiązek sprzedawcy by bez szemrania wymienić mi urządzenie za które zapłaciłem prawie 2 tyś. zł. Jednak dopiero strasznie sądem spowodowało, że sprzedawca przemyślał sprawę raz jeszcze i mi wymienił na nowe.
To wszystko wynika z faktu, że sprzedawcy skądś sobie ubzdurali, że klient ma usterki reklamować wyłącznie w serwisie. No niestety ale tak nie jest, każdy ma prawo reklamować towar tam gdzie go zakupił. Bo to sprzedawca zwiera umowę z klientem a nie serwis i sprzedawca odpowiada w 100% za sprzedany przedmiot. Zatem ja oddaję do sprzedawcy a on już niech sobie z tym robi co chce, tak aby reklamację załatwić wesołyStąd polecam wszystkim reklamowanie przez sprzedawcę a nie przez serwis, wielokrotnie się przekonałem o tym, że to lepsza droga.

Pozdrawiam serdecznie!
Tomek


  PRZEJDŹ NA FORUM