11 tysięcy krótkofalowców w Polsce nie wie co zrobić
Załóżcie sobie nowy Związek
    SQ5KLN pisze:


    Nie, to nie jest tak samo. Ty sugerujesz, że ktoś na podstawie obserwowania pracy innych ma stwierdzić, czy jednak lepiej mu będzie szło pisanie wierszy czy równań matematycznych i ma to zrobić ZANIM zacznie pisać swoje wiersze/równania. Dlaczego jakikolwiek amator radia ma HALUCYNOWAĆ co będzie robił jak już pozwolenie dostanie?

Moment Piotrze, te porównania są trochę nieadekwatne do krótkofalarstwa.
OK, pójdźmy jednak tym tropem. By pisać wiersze trzeba spróbować tego i odkryć samemu, potem z kimś kto się na tym zna, czy ma się do tego talent i czy chce się to robić w życiu.
By być cukiernikiem, matematykiem podobnie trzeba tego spróbować i wykonać cierpliwie wielką pracę, by tego się nauczyć, a potem rozwijać?
W tym Piotrze jest także niezbędnym, by uczyć się tego od innych, by nie "wyważać już wcześniej otwartych drzwi".
Na tym też polega praktykowanie nasłuchowca - on słucha, by nauczyć się cierpliwie słuchać, bo to podstawa i poznać na początek te zasadnicze sprawy, a potem coraz więcej poznać to czym głównie jest radioamatorstwo - nawiązywanie łączności za pomocą wielu emisji na wielu pasmach.
I... teraz bardzo ważne, nie znaczy to, że nie może w tym samym czasie robić pierwszych łączności w klubie na IC-9100 lub R-140 pod okiem doświadczonego operatora.
Nie ma też tutaj sprzeczności, by jednocześnie poznawał emisje cyfrowe, rozwijał swoje talenty w budowaniu urządzeń, programowaniu czy korzystaniu z wypraw do parku, w góry itp.
To najlepiej, by działo się jednocześnie - jeśli czas i warunki na to pozwalają.

    SQ5KLN pisze:


    Czy nie może po prostu pójść na egzamin, dostać pozwolenia i dopiero wtedy sprawdzać "pełną gębą" czy to jest hobby dla niego czy nie?

Jasne, że można i nikt chyba temu nie zaprzecza.
Odwrócę troszkę Twoje pytanie:
Czy nie może być najpierw nasłuchowcem, zachwycić się nowym hobby, fantastyczną pasją i wtedy pójść na egzamin, dostać pozwolenia i dalej sprawdzać "pełną gębą" czy to jest hobby dla niego na wiele lat czy też nie?

    SQ5KLN pisze:

    Piotr, odpowiedz konkretnie, bez zabawy w erystykę:
    1) Co w tym złego, że ktoś zda egzamin na świadectwo radiooperatora nie będąc pewnym czy to hobby jest dla niego?

A kto o tak twierdził lub twierdzi? To jakiś nowy wątek dorzucasz.
Poza tym czemu rozpatrywać aż tak kategorycznie: dobro - zło?
Nie ma w tym prawie nic złego - chyba, że zmarnuje sobie życie jako skrupulant wyrzucając sobie do końca życia: Chłoliera, szkoda że wydałem te 75 zł na egzamin i 82 zł na pozwolenie, zdawałem ten egzamin, a teraz nic z tego nie mam. bardzo szczęśliwy

    SQ5KLN pisze:

    2) Co w tym złego, że ktoś pójdzie zdać egzamin tylko po to, aby móc legalnie korzystać z pewnych wycinków pasm radiowych i zupełnie nie obchodzą go QSL-ki, organizacje, wyścigi w ilości QSO (zawody, DXCC, dyplomy...) i temu podobne "tradycje amatorskie", bo chce na przykład pracować nad nowym odpowiednikiem Bluetooth czy WiFi (i nie myśli o tym w kategoriach radia amatorskiego tylko komunikacji radiowej w ogólności)?

Jakby to powiedzieć... złego pewnie nic nie ma.
W wszystkim należy zachować umiar.
Jak chce na przykład pracować nad nowym odpowiednikiem Bluetooth czy WiFi (i nie myśli o tym w kategoriach radia amatorskiego tylko komunikacji radiowej w ogólności), to ja się Ciebie pytam na co mu ten egzamin i pozwolenie radiowe na 500W? poruszony

Dla odprężenia wesoły skecz w prima wykonaniu
https://www.youtube.com/watch?v=lKLiIocg-C0


  PRZEJDŹ NA FORUM