11 tysięcy krótkofalowców w Polsce nie wie co zrobić
Załóżcie sobie nowy Związek
Witaj Piotrze

Myślę, że dochodzimy w końcu do zrozumienia naszych różniących się trochę punktów widzenia. Cieszy mnie, że nie pisałeś już o nasłuchowcach jako zagrożeniu, wymogu, przymusie... bardzo szczęśliwy.

Wczoraj wieczorem myślałem o tym, by zadać pytanie czym jest szeroko pojęte krótkofalarstwo i co jest zasadniczym elementem tego pięknego, wszechstronnego hobby?

1. Dzięki za bardzo ciekawy link.
Świetna impreza i świetne wykłady. Bywam na takich i dlatego bardzo cenię atmosferę tych spotkań. Tam też jest forum - jakże inne od forum internetowego, na którym znacznie trudniej wyrazić tak swoją myśl, pomysł, zapytanie, by zostały dobrze zrozumiana.

2. Operatorzy i eksperymentatorzy - dodałbym jeszcze wielu takich, którzy zajmują się i jednym i drugim. Moim zdaniem, a mogę się mylić, w krótkofalarstwie stanowią oni większość. Jeśli przyjąć, że na przykład wykonanie samodzielne anteny na 70 cm, potem jej wykorzystywanie na pasmach i dalsze modernizowanie, to eksperymentowanie i operatorstwo.
Można zadać pytanie czy da się oderwać całkowicie operatorstwo od eksperymentowania? Wg mnie taka opcja prowadzi do uwsteczniania się - brak rozwoju zainteresowań - w tym wypadku krótkofalarskich.
Zgodzę się z tym, że bywają okresy, gdy eksperymentator czy operator zdecydowanie więcej czasu poświęca na tylko jedno.
Przyczyn tego jest wiele. Na przykład ktoś ma smykałkę lub wykształcenie radiotechniczne, elektroniczne, informatyczne i wtedy jego pasją może nie być siedzenie godzinami przy radiu i robienie QSO - o czym słusznie napisałem w przypadku hackera/eksperymentatora.
Słusznie to podsumowałeś:
    SQ5KLN pisze:

    Te dwa podejścia powodują też różne postrzeganie chociażby tego jak łowić narybek
Pełna zgoda.
    SQ5KLN pisze:

    Sugerowanie eksperymentatorowi, że najlepiej będzie dla niego jeśli będzie prowadził nasłuchy przez pół roku jest tak samo "zachęcające" (<-ironia bardzo szczęśliwy) jak sugerowanie operatorowi, że ma przez rok nie włączać radia, tylko spędzić ten czas z lutownicą w ręku i na analizowaniu schematów bardzo szczęśliwy Po prostu trzeba wyjść poza swojego boxa i zrozumieć, że różni ludzie widzą w tym hobby różne interesujące rzeczy, nie można więc tego hobby prezentować jednokierunkowo i jednokierunkowo myśleć o adeptach (tylko w kontekście operatorki).

Oczywiście, że tak i dlatego moja pierwsza wypowiedź o nasłuchowcach była jednym z kilku poruszonych przez mnie tematów we wpisie dotyczącym owych słynnych już 11k poza PZK.
    SQ5KLN pisze:

    Edit: Nie neguję przydatności stażu nasłuchowego, ale jednemu potrzeba rok, a drugiemu wystarczy godzina, zależy kto co chce robić oczko
Tak, z uwzględnieniem, że temat nasłuchowców dotyczyć ma głównie okresu przed podjęciem decyzji o wyborze swojej drogi zgodnej z zainteresowaniami, talentami operatorskimi lub bardziej eksperymentatorskimi i... przed decyzją o przystąpieniu do egzaminu krótkofalarskiego.
To tak jak z uczniem, młodym człowiekiem, który rozpoznaje swoje uzdolnienia humanistyczne lub ścisłe i gdy to odkryje, to łatwiej mu skupić się na edukacji zgodnej z jego talentami.

Dodatkowo nasłuchy mogą być dobrą, dobrowolną (nieprzymuszoną) formą poznawania krótkofalarstwa szczególnie dla dzieci i młodzieży.

I ostatni, by nie przedłużać, argument socjologiczno-psychologiczny, o którym wspomniał Maciek MRN. Licencja nasłuchowca może dać motywujące poczucie przynależności do grupy- klubu, OT PZK, PZK, światowej społeczności radioamatorów. Oczywiście indywidualista, samotnik taką drogą pewnie nie będzie zainteresowany...


  PRZEJDŹ NA FORUM