11 tysięcy krótkofalowców w Polsce nie wie co zrobić Załóżcie sobie nowy Związek |
SP6MCW pisze: (...) Starożytni Rzymianie mawiali: „Żeby nauczyć się rządzić, to trzeba najpierw nauczyć się słuchać”. Tak samo jest z nadawaniem. Jakich wykształcimy SWL-i - takich potem będziemy mieli nadawców. Wyjąłeś mi to z "ust". Dzięki za poruszenie tego bardzo ważnego tematu SWL. Miałem zamiar napisać o tym przy okazji innego wątku. Jedną z przyczyn takiego, a nie innego stanu polskiego krótkofalarstwa jest wg mnie zrezygnowanie z bezcennego, wieloletniego wymagania, by zanim zostanie ktoś nadawcą był przez jakiś czas nasłuchowcem (np. przez rok). Aby złapać bakcyla krótkofalarskiego, sprawdzić czy to prawdziwa pasja, hobby, a nie słomiany zapał, przydałby się dobry staż nasłuchowy. Wtedy pewnie mielibyśmy o kilka tysięcy mniej martwych licencji. Piszę to także z perspektywy wieloletniego szkoleniowca. Część Kolegów przeszła przez kursy krótkofalarskie, które współorganizowałem i bez doświadczenia nasłuchowego szybko straciła zapał jaki miała przed uzyskaniem licencji. Jeszcze w latach 90. XX w. większość przechodziła drogę z doświadczeniem nasłuchowca, pracy na CB i do dziś ceni to jako świetne poznanie radioamatorstwa i przygotowanie do pracy na pasmach. Do tego dochodziło dobre przygotowanie na kursie krótkofalarskim prowadzonym przez krótkofalowców, a nie wyłącznie za pomocą materiałów znalezionych w sieci. Taka praktyczna, a nie tylko teoretyczna, droga dawała i daje tam gdzie nadal jest stosowana, radość i motywację do dalszego rozwoju w klubie, zespole, w gronie innych OM's i samodoskonalenia. Dziś uzyskać licencję jest łatwo. Szybkie przygotowanie do egzaminu, nieskomplikowane pytania testowe na tymże egzaminie i już można zakupić niedrogi trx, by zacząć pracę na pasmach. Często na tym kończy się systematyczna lub jakakolwiek edukacja krótkofalarska, a w miarę upływu czasu przy braku wytrwałości, braku klubów, mija zainteresowanie łatwo zdobytym dostępem do pasm amatorskich. Jak do tego dorzucić jeszcze czytanie "psioczenia" garstki sfrustrowanych na forach typu PKI, to nierzadko HAM-stwo zamienia się w chamstwo. Pamiętam swój prawie roczny kurs krótkofalarski w LOK i staż nasłuchowy rozpoczęty od wielu godzin siedzenia w szkolnym klubie SP6KKE przy odbiorniku R-310M, a potem kontynuowany na RX w domu. Gdy stanąłem przed komisją egzaminacyjną pierwszym pytaniem przewodniczącego było: czy masz doświadczenie jako nasłuchowiec? Kiedy pokazałem zeszyt nasłuchowy formatu B5 zapełniony nasłuchami oraz ciekawe karty QSL, uzyskałem pochwałę, która dodała mi odwagi na resztę niełatwego egzaminu ustnego przed kilkoma egzaminatorami, w kilku następnych pokojach... Co myślicie o powrocie do idei motywowania do krótkofalarstwa poprzez licencje nasłuchowe? |