11 tysięcy krótkofalowców w Polsce nie wie co zrobić
Załóżcie sobie nowy Związek


    SQ5KLN pisze:


    .....
    A to niech sobie PZK dalej robi obrót kartami QSL i przynależy do IARU dla tych, którzy tego potrzebują. Ja nie jestem przeciwnikiem PZK czy IARU jako takiego, uważam jedynie że po pierwsze PZK jest zbyt skostniałe i ma zbyt wielką inercję (wprowadzenie tam jakiejkolwiek zmiany trwa latami), a po drugie sami krótkofalowcy "odizolowani" od reszty mają za małą siłę przebicia aby cokolwiek zdziałać na przykład w rozmowach z władzami (większą siłę przebicia mają kierowcy ciężarówek używający CB, mimo że nie mają Polskiego Związku Łączności Obywatelskiej - jak im ktoś będzie chciał zabrać pasmo 11m, to stanie transport samochodowy i pasmo im przywrócą w 48 godzin bardzo szczęśliwy).

    Oczywiście to tylko moje prywatne zdanie (można się z nim zgadzać bądź nie) i nie oznacza to automatycznie, że jestem przeciwnikiem czy wrogiem ludzi myślących inaczej (czy walczących o zreformowanie PZK).


Piotr,
to co napisałeś to oczywiście prawda ale niestety przewartosciowałeś
moc sprawczą niesformalizowanych grup społecznych a niedoszacowałeś
wartości dużej, sprawnej organizacji.
A przypadek ACTA jest tu uzyty nieszczęśliwie, bo sprawą były zainteresowane miliony ludzi a setki tysięcy wyszło na ulice.
Nas w kraju jest podobno 15 tysięcy licencji, przy czym są tacy co mają dwie lub trzy.I nie jestes w stanie zgromadzić w jednym miejscu wiecej jak 100 radioamatorów.
Trzeba tez wziąć pod uwage fakt, że lepiej rozmawiac i negocjować z regulatorem wyprzedzająco niż gasic pożar w czasie konsultacji.
Z tą ostatnią konsultacją rozporzadzenia to też nie jest tak dokładnie jak piszesz.Akurat znam to trochę od kuchni, a nawet od niejednej kuchni.
I stad nie przekonasz mnie, że zwoływane pospolite ruszenie do działania ad hoc skutecznie może zastąpić organizację.
Ale też nie zamierzam twierdzić że PZK w przypadku tych konsultacji było skuteczne.Raczej mało skuteczne ale to też kwestia ludzi i propozycji typu "gruszki na wierzbie".Trzeba wiedziec co można chcieć i gdzie jest granica śmieszności.I do tego jest potrzebne pragmatyczne działanie długofalowe.

Reasumując,najlepszym wyjściem jest istnienie sprawnej elastycznej w działaniu organizacji i autonomicznych grup lokalnych jednocześnie.
Jesli jeszcze wszyscy potrafią sie porozumiewac i zachować szacunek do siebie nawzajem, to wtedy power jest wielki.
A ze chyba mam rację, to wystarczy popatrzeć jak sprawnie funkcjonują środowiska radioamatorskie w innych krajach na zachód od Odry czy tez bardziej na zachód.

eno


  PRZEJDŹ NA FORUM