11 tysięcy krótkofalowców w Polsce nie wie co zrobić
Załóżcie sobie nowy Związek
Witajcie

Dionizy SP6IEQ opisał przykładowo, liczbowo czyli konkretnie sytuację w swoim OT i podobnie jest w wielu innych OT.
Mam wrażenie, że większość piszących po Nim nie przeczytała tego.

Od lat jestem zwolennikiem podobnego, praktycznego i strategicznego spojrzenia, konkretnego działania. Choćby były to małe kroki, a nawet kroczki do przodu, to jest to jednak postęp, a nie cofanie się. Najgorsza jest obojętność, na którą zwrócił uwagę Autor tego wątku.

Pisanie na forach często ma się nijak do siły spotkań osobistych, rozmów na poziomie, a nie gwiazdorstwa forumowego. Pokazało to bardzo wyraźnie ostatnie spotkanie w Burzeninie, które może stanowić przełom w krótkofalarstwie polskim jeśli będzie kontynuacja wypowiedzianych tam deklaracji w rzeczywistym działaniu. Mam tu na myśli współdziałanie młodych i starszych, a nie walkę o racje i jedynie słuszna reaktywacje czegoś, co już było (nie mylić z Radioreaktywacją).
Oby Burzenin zburzył mury podziałów na my i oni - to tkwi w nas zwłaszcza z czasów komuny.
Jestem przekonany, że inne tego typu mniejsze lub większe spotkania pokazują wiele pozytywów. Jednak w naturze człowieka, podsycanej przez media (także fora internetowe, swoiście, często szkodliwie rozumianą wolność) jest pokusa, by z kimś lub czymś walczyć, komuś na siłę, z uporem, z różnych powodów pokazywać, udowadniać swoje racje i racyje - zamiast szukać tego co wspólne, twórcze, konstruktywne, dające radość...

Przeczytajcie jeszcze raz wpis Dionizego, który wie o czym pisze, bo przez wiele lat konsekwentnie robi to, o czym inni zwykle tylko piszą lub robią akcyjnie, spontanicznie i bez kontynuacji - z różnych przyczyn.

    sq9wtf pisze:



    Kluczem do pozytywnych zmian jest to, żeby trochę się otworzyć na nowe. Otworzyć się na myśl, że ktoś inny też może mieć rację, że z olbrzymiej ilości sytuacji jednak są wyjścia (tak jak przy rozmowie z Jurkiem SP7CBG - miałem wrażenie, że to wygląda tak, że on stawia mury, a my - rozmówcy, kombinujemy skąd wziąć drabinę), że świat się zmienia, a i metody docierania do ludzi ulegają zmianie.

Podoba mi się to pozytywne, kluczowe: "trochę otworzyć się na nowe".
Jestem za i myślę, że tak myślących jest wielu.
1. Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl, bo nie za bardzo rozumiem ten fragment dotyczący rozmowy z Prezesem PZK?
2. O jakich konkretnych metodach docierania do ludzi myślisz?

    sq9wtf pisze:

    Jeśli to się zmieni, to nie trzeba będzie nic robić. Działania w niektórych OT nie będą męczące i nie będą przypominały burzenia ścian.

Wielu tak idealistycznie myślało na przestrzeni wieków. bardzo szczęśliwy
Życie to jednak nie jest bajka i z nic nie robienia zwykle wynika rozkład. zakręcony


  PRZEJDŹ NA FORUM