Paramilitarnie - łączność z innego punktu widzenia


Jeśli chcą pracować na urządzeniach wojskowych to niech idą do zawodowego wojska!


Sporo osób czynnych zawodowo siedzi również w grupach paramilitarnych. To nie argument. Lepiej umieć więcej niż mniej. Z tego założenia wychodzą osoby z grup paramilitarnych i asg. Ci ludzie chcą się uczyć. A że nie ma wsparcia to wygląda to tak jak wygląda. Wiele osób chętnie by sobie zrobiło papiery ale to praktycznie nie zmienia sytuacji w korzystaniu z urządzeń wojskowych. Tu potrzebne jest wsparcie w szkoleniach. Jak w każdym hobby odsieje się wtedy ziarna od plew. Ci ludzie nie "bekają" i nie składają poematów po kilku głębszych a niektórym ze znakiem się zdaża...sami wiecie.

Czy kolega nie rozumie, że niedozwolone jest używanie/pracowanie na urządzeniach wojskowych bez posiadania odpowiednich uprawnień? I tu niestety cywilne uprawnienia nie mają mocy.

Tu nikt nie mówi że pracuje na najnowszym sprzęcie. To radia z lat 60 i 90-tych.





    sp3suz pisze:

    Na dodatek, szkolenie prowadzą emerytowani oficerowie więc nie peniaj, dadzą chłopaki radę.


Czyli ludzie pokroju emerytowanego generała Packa?

Niestety, ci ludzie nie mają żadnego prawa szkolić ludzi z organizacji paramilitarnych z obsługi urządzeń przeznaczonych dla wojska.


Jeśli wojsko nie dba o zagospodarowanie to ludzie gospodarują sobie sami. NSR nie daje nadziei na armię zawodową bo nie ma tylu etatów dla ludzi bez "plecaków". Nie każdy też chce być w wojsku, ale chce być przydatny w razie W. Nic przecież złego w tym nie ma. Jeśli już interesują się radiem to unormujmy im tą wiedze aby nie było baboli. Ja się ciągle uczę od bardziej doświadczonych kolegów.


    sp3suz pisze:

    JA jestem silniejszy i mogę podsłuchiwać , zakłócać , przeszkadzać, i strzelać do wroga bo to mój patriotyczny obowiązek.


No to kolega pokazał swoje prawdziwe oblicze !!

Proponuję wyjść z domu z giwerą i zastrzelić pierwszą lepszą osobę. Przecież kolega napisał, że ma patriotyczny obowiązek!


    sp3suz pisze:

    a o "papiery" krótkofalarskie możesz być spokojny, to "się już robi"


A kilka postów wstecz napisał kolega, że:

    sp3suz pisze:

    osoby zajmujące się łącznością w ASG maja uprawnienia krótkofalarskie, przynajmniej te na "górze" a z tego co jest mi wiadome uczą się tego dość intensywnie.



Czyli jednak ludzie ze Strzelca i ASG nie mają uprawnień więc czego ich uczy organizacja zrzeszająca polskich krótkofalowców? Pracy na pasmach bez zezwoleń? Wynika, że tak..


Nie słyszałem żeby PZK kogoś szkoliło, a jeśli tak to dobrze, bo krótkofalarstwo od wariatów z lasu nie różni się tak bardzo. I my i oni w razie klęski są gotowi nieść pomoc. I tak było podczas powodzi i sytuacji powodziowej w Polsce 2 lata temu.


    sp3suz pisze:

    ale nie wszyscy musza to wiedzieć. o pasma lotnicze też się nie martw. Nikt niepowołany się tam nie szwenda.


Każdy kto bierze w dłoń radiotelefon z możliwością nadawania musi wiedzieć, że może pracować tylko tam, gdzie zezwala na to jego pozwolenie (wyjątkiem jest PMR i CB).

[/quote]



I nikt z grup paramilitarnych nie łazi po pasmach, które mogą komuś coś zakłócić. Nawet na 6 metrach nadawanie jest w lasach lub Borach Tucholskich. Na małych mocach. Mówię tu o RF-10. Problem jest w edukacji. Będzie edukacja, będą papiery i pozwolenia bo każdy będzie widział w tym sens i naturalną kolej rzeczy w rozwijaniu hobby. Przy obecnym kształcie egzaminu na znak ci ludzie dalej nic nie wiedzą tyle ze mają znak. I ja przyznaję się że zdanie egzaminu mi nic absolutnie nie dało. Więcej informacji i wiedzy zdobyłem na tym forum niż z pytań na egzamin. Dlatego niektórzy nie chcą tracić na to czasu.


  PRZEJDŹ NA FORUM