Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Nad Wisłą określenia we flocie były fatalne i bardzo mieszane, stąd też terminologia angielska była implementowana na żywca i mieszana z polską. Puryści językowi mogą się tego czepiać jak rzep psiego ogona. Na szczęście nie udało się spolonizować terminologii marynistycznej w polskiej flocie. A próbowali to wprowadzać w kołach zbliżonych do Królowej Mórz znanej w latach pięćdziesiątych. Stąd pomieszanie oznaczeń. Udało się wprowadzić pachołek zamiast polera, ale było wiele nazw, które absolutnie nie były akceptowane we flocie, tak samo, jak nie zaakceptowano zwisu męskiego ozdobnego zamiast krawata.
Wiem, że nie ma już wipera jest motorman (do czasów konwencji STCW-95 armator miał dużą dowolność w konfigurowaniu załogi na statku, stąd nazewnictwo było bardziej kompanijne niż z konwencji) ale chodzi o ogólną zasadę.
Ekipa czyli twoja "święta czwórka", o której sam wspomniałeś.
Określenie drewniaki było powszechnie znane i pochodzi wprost z języka angielskiego.


  PRZEJDŹ NA FORUM