Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu? |
Greg, jak widzę wspominasz tylko polskie podwórko i nie czytałeś ze zrozumieniem tego, co napisałem. Wystarczy się wychylic nieco poza nasz grajdołek i okaże się, że brytyjski lub amerykański radio regularnie robił namiary za pomocą właśnie Lodestone'a lub podobnego przyrządu. To samo było na "drewniakach" czyli statkach pod banderą holenderską. Mówię tu o okresie, w którym królowały nadal starsze sprzęty. Do tego regularnie aktualizował krzywe korekcji. To, że polski "porucznik" to potrafił i robił, nie znaczy, że wszędzie tak było. Co do czwórki do brydża to również poza Polską to musiało być rzadsze. Ci ludzie, z którymi rozmawiałem wspominali mi, że leasingowany od Marconiego lub RCA radiooficer rzadko należał do tzw. Ekipy. Wyjątki to głównie na tankowcach Shella czy Exxona. Być może dotyczy to słynnych animozji - z perspektywy trymera czy wipera taki R/O to "nic" nie robił, bo nie pracował fizycznie. A do tego w porcie mógł wyjść, bo miał mniej do roboty. Wracając do samego radionamiernika, zauważ, że odbiornik komunikacyjny OK-102 posiadał miernik siły sygnału i mógł pracować jako radionamiernik. Na niektórych statkach (to chyba m/v Lutjan lub m/v gen. Rachimow) rzeczywiście prowadzono z niego namiary. Zgadnij kto to robił... |