Jaki chcielibyście mieć Związek?
tylko w tym temacie!...
Jaki chciałbym mieć Związek...? chmmm...

Pewnie znów mnie czeka awantura... ale w brew pozorom wyjazd do w Friedrichshafen jest dla mnie jednym z ostatnich nielicznych przejawów normalności w naszym związku. Fakt, że prezentowali nas Prezes Jurek SP5CBG i Tomek SP5CCC ucieszył mnie bardzo albowiem spośród wielu notabli w PZK akurat do tych osób mam pełne zaufanie i jeśli miałbym wybierać kogoś kto powinien nas reprezentować mój wybór padłby na te dwie osoby... (ktoś tam pewnie powie łubudubu... oczko nie dbam o to... Jeszcze przed łosiem Jurek CBG poprosił mnie o zgodę na użycie loga RadioReaktywacji, nie konsultowałem tego z innymi (przepraszam za to) ale się zgodziłem... sam osobiście wysłałem logo do Prezesa. Wydawało mi się to oczywiste. Radioreaktywacja to program ogólnopolski dla Wszystkich... Nasze logo z chęcią bym zobaczył na materiałach ZHP, ZHR, LOK, OPOR i wreszcie mojego PZK czy każdego innego związku czy klubu, który chciałby wykorzystać ten program... Cieszę się, że idziemy szeroką ławą... Ciszę się z każdego życzliwego słowa z każdego klubu czy kolegi krótkofalowca, który chce pomóc lub utożsamia się z działaniem Radioreaktywacji.

Samo zdjęcie i pomysł częstowania żubrówkom to wpadka. Skojarzenie tej żubrówki z logiem Radioreaktywacji i logiem PZK to bolesna wpadka... wpadki się zdarzają... i przyznam tu Tomkowi SP5PY rację w każdym słowie, które napisał... i posypię głowę popiołem... mleko się rozlało. Dziś ważne jest już tylko by wyciągnąć z tego wnioski na przyszłość...

Wróćmy jednak do tego co dla mnie ważniejsze a co jaki widzę umyka percepcji w tym wątku... dlaczego wyjazd do do Friedrichshafen to objaw normalności, i jaki wobec tego powinien być mój związek.
Mam nieodparte wrażenie od kilku lat, że całe nasze środowisko krótkofalarskie żyje w zupełnej izolacji od świata zewnętrznego. Przykładowy Jan Kowalski nie ma pojęcia kim jesteśmy, czym się zajmujemy, jak i kiedy można wykorzystać nasze umiejętności... PZK jako organizacja w zasadzie nie robi nic lub bardzo niewiele by z Jankiem Kowalskim spotkać, pogadać, wytłumaczyć - promować siebie i swoje istnienie...
PZK nie posiada budżetu promocyjnego, nie posiada marketingu, nie posiada strategii budowania wizerunku... powiem więcej, mam wrażenie jakby PZK miało istnieć tylko dla określonych potrzeb grupy ludzi, którzy mogą się dzięki niemu spotkać, współzawodniczyć... PZK nie dba o tych, którzy mogliby się stać jego członkami PZK dba tylko o swoich członków... i to na ogół tych, którzy są blisko żłoba... Dla mnie w sytuacji gdy środowisko krótkofalarskie tak dramatycznie się starzeje jest to całkowicie nie do zaakceptowania. Uważam, że PZK powinno odwrócić priorytety... Najważniejszym dla nas powinno się stać wszystko to co zahamuje upadek, co powstrzyma trend czyli: szkolenie nowego pokolenia krótkofalowców, pozyskanie nowych członków, promocja całego naszego środowiska.
Najważniejszą pozycją w budżecie PZK powinno być szkolenie dzieci, młodzieży, kursy dla starszych osób które chciałby się stać krótkofalowcami, kursy dla kadry szkolącej z ramienia PZK, promocja, Marketing, świadome budowanie wizerunku związku i całego środowiska... odpowiedzialność za wszystko to co mogłoby się przyczynić do podtrzymania naszej działalności...
Podobno ktoś to kiedyś napisał w Szczyrku... i podobno wszyscy o tym zapomnieli...
a szkoda...
Mam nieodparte wrażenie, że jesteśmy świadkami bliskiego końca Jednocześnie z drugiej strony przy braku zrozumienia zasad postępowania tego procesu przez środowisko Bydgoskie i pobocznych klakierów nie widzę żadnej możliwości przeciwdziałania.

...a Friedrichshafen to właśnie marketing, którego jest tak mało...

ps. Ktoś pewnie powie, że nie stać nas na budżet marketingowy... Koledzy... oczywiście że nas nie stać na dodatek w Rzepie, Wyborczej czy reklamę w Polsacie... choć z drugiej strony mamy członków naszego związku, którzy prezentują bardzo szeroką grupę społeczną... pracują w mediach... i pewnie znalazłby się niejeden który spośród nas który znajdzie sposób aby zaistnieć... znalazłby się też niejeden sposób by lokalnie współpracować z administracją samorządową w gminach, powiatach podczas wielu imprez lokalnych... tylko problem polega na tym, że ci wszyscy nasi członkowie nie czują dziś bliskiego związku z przedstawicielami PZK... nie czują się reprezentowani... więc po co mieliby się angażować...

Nie posiadamy misji. Nie rozumiemy jaki jest cel naszego istnienia. Nie potrafimy współdziałać.
Jesteśmy skazani na niebyt.


  PRZEJDŹ NA FORUM