[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
Łoś, Kampinos.... tym razem Ojciec był na hamfeście w Friedrichshafen... Catering przeterminowany Ojciec postanowił pojechać do Friedrichshafen i mimo to, że ostatnio nie czuje się najlepiej, upierał się, że musi tam jechać. Do mojego kombi zapakowaliśmy jego dumę – transceiver skopiowany na dwóch kontynentach oraz tranzystorowy telegraficzny wzmacniacz na dwóch garściach mosfetów, które pracowicie swego czasu wymieniał w prototypie. Był także zestaw antenowy do samodzielnego montażu, który miał takie powodzenie wśród dzieciaków, dużo dokumentacji przetłumaczonej na rosyjski i angielski oraz jakieś drobiazgi. Akurat na flea market. Droga była mozolna, ale cierpliwie dojechaliśmy na miejsce. Bilety, kolejka, ale w końcu jesteśmy. W wielkiej hali oglądaliśmy mnóstwo stoisk, były nowoczesne transceivery cyfrowe i analogowe, niektóre z dotykowym ekranem – ojciec powiedział, że to dla dzieci, on chce normalny sprzęt z gałą, palcem to można po mapie jechać. Odciągnąłem go, by nie robił nam przypału. Oglądaliśmy z uznaniem rosyjskie i ukraińskie wzmacniacze mocy, ojcu aż oczy się zaświeciły do pudła na dwóch GU78B z automatycznie strojonym stopniem mocy, ale pohamował się, gdy zobaczył problemy z wyświetlaczem oraz dziwnie zachowującą się elektronikę. Oglądaliśmy stare radia, nowe anteny, rozmawialiśmy ze znajomymi, których głosy lub nadawanie CW znamy z pasm – słowem – stary w swoim żywiole. Mnie się bardzo spodobał dział młodzieżowy oraz miniaturowe transceivery do pracy w terenie, Ewka powiedziała, że kilka pomysłów możemy z powodzeniem skopiować. Na flea markecie kupiłem nowe izolatory i niewiele zabrakło, a kupiłbym przepiękny, muzealny odbiornik Siemens E310. Niestety był drogi. Wróciliśmy do hali i zwiedzaliśmy razem z tatą, Maładiec gdzieś się na chwilę zapodział, chyba oglądał anteny na topband i mikrofony. Nagle doszliśmy do polskiego stoiska i tu zonk, bo na stole stał kubełek z ogórkami, krojony chleb, micha ze smalcem oraz … flacha z wódką. Do tego talerzyki i plastikowe kubeczki. Towarzystwo właśnie zajadało, popijało i częstowało przybyszów. Zazwyczaj ojciec działa jak petarda – najpierw się czerwieni, potem syczy, a dopiero później robi hałas, ale tym razem zadziałał jak bomba – huknął, aż się kubki przewróciły: - To wy tutaj chlejecie? Wóda? Taki obraz jak u ruskiego? Wrrrrr....!!! Zacząłem tatę odciągać, bo już wystarczająco wstydu zrobił nam przy cyfrowym sprzęcie, ale niestety moja siła perswazji była zbyt mała. - To taka promocja? Tu powinny być polskie konstrukcje! Kacperka na dwa pasma położyć, pokazać jako radio dla młodzieży. Anteny, zdjęcia stacji wystawić, cokolwiek. Wzmacniacze, anteny GEMa, klucze, nadajniki na balonach, SDRy i takie tam. Dużo dobrego nasi potrafią, a wy tylko wódę promujecie? Jak wam nie wstyd! Chciałem zatkać mu gębę, ale nijak nie wyszło. Wprawę ma, gada jak najęty: - Toż to bliżej wschodu. Może bladziami zaczniecie rzucać, co? Wzorce już macie, codziennie słyszę na 40 i 80m. Na szczęście właśnie zjawił się Maładiec z kolegami i we czterech jakoś odciągnęliśmy ojca. Ale wstyd! Nagle Ewka stwierdziła, że na panelach z tyłu pokazane są akcje, które nijak nie powstały z inicjatywy ludzi, którzy przed tymi banerami stoją. Ojciec grzmiał coś o wstydzie i tej wódzie, ale na szczęście prawie nikt go nie rozumiał. Prawie, bo miły Rosjanin, który prezentował tęgie wzmacniacze i solidny osprzęt, powiedział: - U nas toże wodka, no eta nasz sponsor. Puściłem oko do Ewki, pokazałem wzrokiem stoisko. Kiwnęła głową ze zrozumieniem. Wróciłem się i zrobiłem zdjęcie stoiska, a później jej mąż w komputerze podmienił banery. Umieścił na nich napisy: GŁÓWNY SPONSOR: producent marki ŻUBRÓWKA MOCNA. PARTNER STRATEGICZNY: „Lorneta i meduza sp.jawna” PARTNER MERYTORYCZNY: „Zielony ogórek sp. z o.o.” PARTNER PROMOCJI SPOŁECZNEJ: Zbyszek Nie-Przepijesz PARTNER CATERINGU: piekarnia „Wielka Chała”. Ewka wystawiła to na Facebooku razem z odpowiednim komentarzem. Nigdy dotąd nie mieliśmy TAKIEJ ilości polubień i takich komentarzy. Niestety niesmak pozostał. Najwyraźniej ogórce były przeterminowane. |