[PZK] Szkolenie mlodzieży |
Piotr, to fascynujące co piszesz. Łzy same spod powiek na policzki się wyrywają... Wzruszyłem się. Mało skuteczne jest to Twoje życie, to musi być niezwykle frustrujące. Chciałeś zatrudnić Reaktywację na pokazówkę dla nauczycieli - nie wyszło. Zrobienie zwykłej lekcji Reaktywacji - nie wyszło. Chciałeś zrobić lokalną RR w Rzeszowie - nie wyszło. Chciałeś współpracować z Oddziałem Terenowym i lokalną społecznością - nie wyszło. Chciałeś w Zaczerniu w domu zrobić klub - nie wyszło. Chciałeś znaleźć chętnych do wspólnego szkolenia młodych - nie wyszło. Ty to masz pecha. Nie mówi ci czasami cichy głos "Ja to Cię Piotrek po prostu nie lubię"? A może masz problem w nawiązywaniu szczerych kontaktów z ludźmi? Najbardziej mi się jednak podoba jak proponujesz Tomkowi wymianę na stanowisku wiceprezesa PZK... Normalnie Niderlandy mu dajesz ;-) Piszesz o "- dziesiątkach corocznych kursów krótkofalarskich i egzaminów w UKE, a dzięki temu setki nowych radioamatorów " Problem w tym, że nawet jeżeli są te "setki krótkofalowców po PZKowskich kursach" to nie zasilają szeregów PZK. A z punktu widzenia organizacji właśnie to jest istotne. To co w szkoleniu ostatnio jest najlepsze to Reaktywacja + SP5PRF oraz SP9KGP Ryjek+Hackerspace. Ale te działania nie dzieją się w PZK. PZK ani nie potrafi takich działań wykreować ani wykorzystać. I to musi się zmienić. Maciek PS Chciałem mieć fajny oddział - to mam ot50, które urosło od 30 do ponad 100 osób Chciałem mieć zgraną grupę klubów w oddziale to mam i z radością patrzę jak współpracują Chciałem w Gliwicach lekcję Reaktywacji to miałem Chciałem robić Zjazd w Burzeninie to robię Chciałem nawiązać kontakty z lokalnymi władzami - to nawiązałem i to oni mnie zapraszają na eventy a nie ja się proszę. Da się... Oprócz chcenia trzeba robić - a ludzi z którymi się coś robi traktować po partnersku i przede wszystkim ich słuchać. |