NEPAL :: EMERGENCY FREQ 14.205, 14.215
TVN24 jak i Gazeta Wybiórcza jak zwykle nie mówi całej prawdy. Tutaj macie pewną gorzką relację innego polskiego paralotniarza, który jest na miejscu i widzi co tam się dzieje

https://www.facebook.com/pawel.tomaszewski.718/posts/10152765906526722:0

    Paweł Tomaszewski pisze:


    Ten swiat zmierza donikad...

    Pisze to ze smutkiem, ale sumienie nie pozwala mi milczec. Byc moze robie zle, ale nie wiem jak sie zachowac w tej sytuacji. Jestem swiadkiem nieprawdopodobnych historii i wydarzen. Prosze, zeby mnie zle nie odebrac... nie chce oczerniac, osadzac nikogo po to, zeby gloryfikowac innych. Po prostu moje wlasne obserwacje i odczucia...
    Jak wiadomo, 25.04 mialo miejsce tragiczne w skutkach trzesienie ziemi ktorego epicentrum znajdowalo sie okolo 80km od miejsca w ktorym przebywam. Samo doswiadczenie zdarzenia zasluguje na osobny post. W skrocie powiem tylko tyle, ze przez reszte zycia nawet najmniejsze drgania pod stopami, spowodowane np przejezdzajaca ciezarowka, beda stawialy mnie na bacznosc i gotowosc do ucieczki. Ktos, kto tego nie przezyl, nie zrozumie. O ile czlowiek jest na zewnatrz, samo trzesienie przypomina stanie na pokladzie statku wyeksponowanego na sztorm przy krotkiej fali. Ziemia pod nogami doslownie plywa i czlowiek stara sie odruchowo utrzymac rownowage. Jest zdziwienie, ciekawosc. Budynki ruszaja sie jak drzewa na wietrze i zastanawiajace jest, dlaczego jeszcze stoja... Po wszystkim ogromna radosc z nowego przezycia. Nie dociera jeszcze rozmiar tragedii. Wymiana telefonow i informacji z przyjaciolmi. Na pejsbooku pojawiaja sie glupie komentarze. Kolejne wstrzasy wtorne doslownie przyprawiaja o mdlosci. Nie jestem ulomkiem i lubie adrenaline, jednak po kazdym wstrzasie wtornym moj zoladek podchodzi do gardla. Nigdy nie mialem choroby lokomocyjnej, wiec dla mnie to nowosc.
    Nastepny dzien przynosi refleksje i naplyw informacji. Jest naprawde zle.
    Strach przed pozostaniem w domu wypedza wiekszosc na ulice. Spimy na zewnatrz.
    Trzeciego dnia ''po'', dowiadujemy sie o prawdziwych rozmiarach katastrofy, ktore jak czas pokaze, i tak sa optymistycznie i wielokrotnie zanizone. Wraz z czescia pilotow pracujacych w Pokharze przy wspolpracy z Karma Flights organizujemy akcje ratunkowa w miejsca najbardziej dotkniete.
    Postawa niektorych osob tu na miejscu budzi nie tylko we mnie mieszane uczucia... Narzekania na brak pasazerow i niemoznosc zarobku przez najblizsze dni jest naprawde niesmaczne. Zycie w Pokharze zaczyna toczyc sie normalnie, jakby nigdy nic sie nie stalo.. Niektorzy lokalni piloci ida sobie polatac solo... brak mi slow...
    Trzeciego dnia docieramy do miejscowosci Gorkha, ale dezinformacja i chaos zatrzymuja nas na prawie pol dnia. W tej sytuacji kazda godzina sie liczy i frustracja wyraza sie nerwowoscia. Policja i wlodarze chodza jak pawie przed kamerami reporterow- hien, gdy my staramy sie uzyskac jakies info o przejezdnosci i zapotrzebowaniach. W koncu pozno w nocy docieramy na miejsce po ciezkich przejsciach spowodowanych trudna droga( przejechanie ostatnich 30km zajelo nam 4h).
    Podczas tej jazdy motocyklami i jeepami z ladunkiem najpotrzebniejszych towarow, w miare jeszcze bezpiecznych miejscach mijamy kilka grup, przewaznie indyjskich ''reporterow''. W dalszych wioskach ludnosc stara sie nas zatrzymac i zdobyc jak najwiecej rzeczy kompletnie im niepotrzebnych, nie zwazajac na to, ze kilka kilometrow dalej glupi opatrunek moze uratowac komus zycie.
    Rozbijamy prowizoryczny oboz i idziemy spac wycienczeni.
    Rankiem okazuje sie ze jestesmy pierwsza grupa ratunkowa... Do tej pory nie zauwazylem nigdzie po drodze ZADNEGO bialego slonia, czyli wypasionej, wartej ze 100k usd toyoty land cruiser ze znakiem czerwonego krzyza czy united nations, jakie czesto przedtem widywalem na ulicach..
    Karma Flights przez pierwsze krytyczne dni byla JEDYNA grupa pomagajaca w tym rejonie. Nie mam pojecia jak wyglada sytuacja w innych miejscach. Nie bede mowil, ze nie ma innych pomocnych organizacji, bo sa. Jednak to nie te o ktorych ogolnie wiadomo. Z reguly to male fundacje i organizacje.
    Jak juz wczesniej pisalem, musialem opuscic to miejsce, zeby w miare jakos sie przydac i nie stac sie balastem dla udzielajacych pomocy.
    Z Pokhary organizowane sa nastepne ekspedycje. Niestety czesc z nich to zwykly PR dla sukinsynow, ktorzy po dotarciu na miejsce, zamiast wziac na plecy niezbedne srodki dla potrzebujacych, biora kamery i ida na najzwyklejszy treking, strzelajac sobie tu i owdzie samojebki.
    Na szczescie jest ich niewielu.
    Wracajacy nastepnego dnia koledzy, spotykaja dwa jeepy z ladunkiem zatrzymane przez ludzi z poprzednich wiosek, ktorzy wprowadzili ich w blad mowiac ze droga jest nieprzejezdna...
    Nastepnie kolejny jeep totalnie pusty z wielkimi literami znanej stacji telewizyjnej. Nie ogarniam...
    Skad taka znieczulica? A moze to tylko ja i troche innych osob z otoczenia jestesmy jacys dziwni?
    Po trzech dniach w obozie nastepuje wymiana. Po wykonaniu najpotrzebniejszych czynnosci, reszta niewykfalifikowanego medycznie zespolu zjezdza do Pokhary robiac miejsce lekarzom i specjalistom. Slysze coraz wiecej ''ciekawych'' historii. A to przed kamerami nepalski ''lekarz'' bandazuje nieoczyszczone rany poszkodowanym, a to po udzieleniu pomocy przez naszych lekarzy ten sam typ podchodzi i ''pomaga'' juz opatrzonym a na uwagi reaguje agresywnie.
    Na portalach pokazuja sie dziwne artykuly o odmowach pomocy przez rzad. Opodatkowywaniu i zaleganiu na lotnisku ton darow i lekow ze swiata.
    Dlatego mija sie z celem wysylanie towarow.
    Politycy publikuja swoje numery kont bankowych. Moglbym tak jeszcze troche, ale pytanie: po co?
    Podsumowujac, jestem rozczarowany i zniesmaczony. Ale dalej robie swoje, bo wierze w karme.
    W tej chwili, w szostym dniu po trzesieniu pojawiaja sie kolejne trudnosci. Isnieje duze prawdopodobienstwo wybuchu epidemi chorob czystosci. Rozkladajace sie ciala, gangrena rannych, defakacja bez zadnych norm sanitarnych powoduje realne zagrozenie skazenia wod.
    Karma Flights bedzie nadal pomagac i dlatego prosze o kazda pomoc finansowa dla tej organizacji, bo mam pewnosc, ze 100% srodkow trafia do potrzebujacych i pominieta zostaje grupa posrednikow i pijawek, jaka przewija sie przy duzych molochach NGO. Prosze tez o udostepnienie znajomym tych informacji. Im wiecej ludzi wie, tym wiecej ludzi moze wesprzec. A jest co ratowac.
    Dziekuje tez z calego serca dotychczasowym darczyncom. Wasza pomoc uratowala wielu bezbronnych ludzi przed smiercia. Miejcie tego swiadomosc. Bez Was nie byloby tego wszytkiego co do tej pory osiagnelismy. Szczegolnie chcialem podziekowac Kamie i Nati z Brukseli. Wykonalyscie kawal dobrej roboty dziewczyny!

    thecloudbasefoundation.org/site/donate/


  PRZEJDŹ NA FORUM