Memorial Marconi Contest 144 MHz.
1 - 2 listopada 2014
    SO1D pisze:


    Andrzej,

    To co napisze to moja prywatna opinia, ale poparta jakimś tam jednak doświadczeniem.
    Po kolei.

    Najpierw fakt, a nie opinia
    Regulaminy zawodów oparte są na generalnym regulaminie zawodów VHF/UHF IARU R1
    Regulamin ten nie przewiduje podziału wg mocy ani kategorii assisted/non-assisted.
    Tak samo jak nie przewiduje mnożników, ani premii za dalekie łączności (to akurat stawia SP w gorszej sytuacji)
    Zawody UKF nijak się mają do zawodów KF, więc porównywanie regulaminów i kategorii nie ma większego sensu.

    Teraz moja prywatna opinia.
    1. Podział na moce nie ma sensu.
    Część ludzie oszukiwała i oszukuje. Innych, a przede wszystkim samych siebie.
    Zauważ, że niektórzy nie przejmują się nawet przepisami własnego kraju i otwarcie deklarują 2-3 kW (vide wyniki MMC).

    IMHO moc to nie wszystko. Znam kilka stacji 500W, które i tak zawsze ze mną przegrywały.
    Są też stacje z którymi mogę konkurować i nigdy nie doskocze im do pięt.
    Zerknij na mój wynik w IARU R1 UHF 2014 w kategorii 432 MHz.
    9 miejsce w SP zrobione 35 watami (IC-402+HL-35U + 16 el DK7ZB).
    Gdyby nie to, że pracowałem w zawodach zaledwie 7 godzin to wynik i miejsce byłyby inne.
    To nie moc robi wynik tylko całość stacji + lokalizacja + umiejetności operatora.
    Moc służy głównie do przeszkadzania konkurentom. Zwłaszcza w górach i przy użyciu IC-910 bardzo szczęśliwy


Jurku moja opinia też wynika z moich doświadczeń a startuję w zawodach UHF/VHF indywidualnie czy zespołowo mniej lub bardziej regularnie już kilkanaście lat. Wiem że takie są regulaminy dla IARU R1. To był jeden z koronnych argumentów przeciw zmianom które zaproponowaliśmy gdy powierzono nam organizowanie zawodów letnich. Moim zdaniem to słaby argument bo jest typu "tak zawsze było" co oznacza brak rozwoju a po drugie zawsze można prowadzić niezależną klasyfikację generalną dla potrzeb rywalizacji międzynarodowej.
Nie musisz mi mówić jakie znaczenie ma lokalizacja, gęstość korespondentów w okolicy itd. Tu w 5 kręgu jest znacznie gorzej niż u jedynce bo nie mamy DLu za miedzą i do wszystkich jest już spory kawałek. Gdyby była klasyfikacja km/qso to w większości przypadków byłbym lub bylibyśmy na pudle a pracuję z mocami 50-100W. Niestety w takich warunkach moc robi różnicę. Zwłaszcza jak się chce zwrócić uwagę operatora dalszej stacji żeby obrócił antenę.
Oczywiście masz rację że oszustów to całkowicie nie wyeliminuje. Ale obecna sytuacja tym bardziej zachęca do lekceważenia ograniczeń mocy czy to wynikających z regulaminu czy posiadanych uprawnień bo skoro regulamin "olewa" kwestię mocy to dlaczego zawodnicy mieliby się tym przejmować?

    SO1D pisze:


    2. Assisted/non-assisted
    To prawda, że trochę wkurza sytuacja w której prawie wszyscy korzystają z ON4KSt w trakcie zawodów i 80% QSO to skedy.
    Z drugiej strony lepiej, że robią to na publicznym forum niż tak jak niektórzy koledzy na 23 cm, przez telefon (QSO, a nie umówienie się).
    Z drugiej strony gdyby nie ON4KST to niektóre stacje nigdy by nie obróciły anten na egzotyczny kraj z którego pracuje raptem 50 stacji.
    Weź pod uwagę, że każda stacja DL ma w promieniu 200 km więcej korespondentów.


O skedach i QSO przez telefon nie chcę dyskutować bo to zwykła patologia i wstyd.
Ja nie sugeruję żeby zabronić korzystania z ON4KST (choć czasem mam wrażenie, że niektórzy nie potrafią już bez netu zrobić QSO). Ja tylko sugeruję żeby osobno klasyfikować tych co z tego ułatwienia korzystają i tych którzy robią QSO "po staremu" bez sztucznych ułatwieńwesoły Z tymi stacjami w DLu czy OK/OM to nie jest aż tak tragicznie. Zawody trwają 24 godziny jeśli nie ma jakiegoś większego otwarcia to w pierwszych godzinach "obrabia" się okolicę a potem zaczyna się polowania na dalsze stacje. To nie PGA które trwają godzinę i przy dobrej frekwencji trzeba się zwijać żeby wszystkich obrobić.

    SO1D pisze:


    3. Czy jest to demotywujące?
    To wszystko zależy od priorytetów.
    Jeżeli startujesz w zawodach z założeniem, że musisz wygrać będziesz zawsze sfrustrowany i zaczniesz zastanawiać się czy warto startować.
    Jeżeli wybierzesz się w teren nacieszyć się wolnym czasem, naturą i mając po prostu frajdę nigdy nie będziesz się nad tym zastanawiał.
    Jeżeli chcesz wygrywać w skali regionu zacznij organizować grupę contestową i nastaw się na duże wydatki.
    Jeżeli chcesz się dobrze bawić, żyj i startuj w zawodach w zgodzie z samym sobą.


Jurku i tu całkowicie się z Tobą zgodzę. Dlatego po przerwie wróciłem do zawodów. Pomimo kiepskiej lokalizacji (dołek) bawi mnie możliwość zrobienia kilku czasem kilkudziesięciu qso na dużych odległościach wbrew utartym opiniom że UKF to tylko lokalnie. Zawody to doskonała do tego okazja. Ścigam się tylko sam ze sobą. Staram się poprawić liczbę QSO i uzyskać większy ODX. Ale patrząc na całość mam poczucie że coś tu nie tak. Przypomina to wyścig gdzie część biegaczy biegnie po bieżni a część po piasku i to drażni moje poczucie sprawiedliwości i myślę że nie tylko moje.
To że u nas jest "50 stacji" to moim zdaniem jest właśnie skutek m.in takie sytuacji w naszym światku kontestowym. Nie ma co ukrywać, wyczynowy ukf jest trudny. Wymaga wiedzy i sporych nakładów finansowych, zwykłego wysiłku fizycznego oraz czasu o który bywa najtrudniej. Trudniej korzystać z kontestowej stacji UKF w trybie rekreacyjnym do żucia szmat czy zaliczenia lekkiego QSO po Europie które na KF robi się bez problemów nawet pojedynczymi watami i na drucie. Tym bardzie organizacje takie pk-ukf powinny wychodzić z inicjatywami zachęcającymi nowych adeptów do pracy w tych wymagających warunkach. A z wyjątkiem SPAC nie widzę żadnej takiej inicjatywy. Popatrz np na kwestię dyplomów za pracę w pasmach UKF. Na stronie pk-ukf są dwa z czego jeden "75 lat PZK" już dawno nieaktualny. Byle oddział PZK czy klub organizuje więcej akcji dyplomowych. A to są właśnie inicjatywy przyciągające do radia.

Pozdrawiam
Andrzej SQ5GVY


  PRZEJDŹ NA FORUM