Gdy SSB nie może tam CW dotrze...
"zaczynanie od normalnego tempa używanego na pasmach nie było czymś "hardcorowym i zniechęcającym". "
W owych czasach na pasmach raczej królowały klucze sztorcowe, więc tempa nadawania nie były duże. Dla odmiany ja uczyłem się telegrafii metodą, jak to określiłeś, "rzucenia na głęboką wodę". Na pierwszych zajęciach "kursu" otrzymałem kartkę z rozpisanym alfabetem Morse'a z przykazaniem pamięciowego opanowania całego alfabetu, kropka-kreska. Następnego dnia instruktor zaczął nadawać w wolnym tempie tekst grupowy złożony ze wszystkich liter. Trwało to długo, łącznie z okresami zniechęcenia i zapowiedzi, że więcej tam nie pójdę, ale udało się. W pewnym momencie mózg "przestawił" się z liczenia kropek-kresek na odbiór automatyczny. Kiedy? Niestety, szczegóły zatarł czas, nie pamiętam po jakim czasie, ale trwało to dość długo. To tak jak z nauką pisania. W pierwszym okresie zastanawiamy się nad wyglądem liter, a później piszemy już automatycznie. Często w czasie treningów do zawodów radiotelegrafistów łapałem się na tym, że w czasie odbioru tekstu grupowego z zapisem myślałem zupełnie o czym innym. Po sprawdzeniu tekst odebrany okazywał się bezbłędny. Słuchu muzycznego nie mam żadnego, choć moja Pani, instruktor muzyki, twierdzi, że posiadam tzw. słuch rytmiczny. Mimo wszystko, raczej mam się czym pochwalić jeśli chodzi o osiągnięcia.
Życzę postępów w opanowaniu telegrafii i przede wszystkim zadowolenia i satysfakcji z tego co się robi.
Bogusław sp7ivo


  PRZEJDŹ NA FORUM