Maszt kratownicowy wysuwany
do samodzielnego wykonania
OK,
Wyciągarka kupiona od ślusarza, do którego kontakt załapałem na tegorocznym ŁOŚiu. Wyglądała bardzo solidnie, to się skusiłem. Pierwsza skucha: pomimo, że o tym mówiłem i pisałem, jej wykonanie uniemożliwiało montaż na pionowej ściance masztu - rączka by się nie obracała. Musiałem dorobić "stolik", ale pal to licho, 4 godz. roboty i gotowe.

Druga skucha podczas stawiania masztu do pionu: nagle coś zaczęło przeskakiwać, i maszt zjechał w dół. Na szczęście nie z wysoka, podparł się na już zamontowanym i pionowo sterczącym bomie. Podparłem go szybko stemplami, szkód z tego nie było wiele. Okazało się, że ta duża zębatka widoczna na zdjęciu powyżej zaczęła objeżdżać, bo nie jest monolitem była osadzona na wałku i zabezpieczona tylko jednym cienkim kołeczkiem, i do tego krzywo wywierconym. Podczas wyciągania kołek po prostu ścięło. Poprawiłem to wiercąc trzy porządne dziury fi 8, i wstawiając trzy kołki. Szło jak po grudzie, i zabrało bagatela ok. 3 kolejnych godzin.

I na koniec: wszystkie łożyska zastosowane to łożyska cierne. Większości to nie przeszkadza, ale siły dociskające wałek, na którym jest ślimak, są tak duże, że tam MUSI być łożysko oporowe. Pomimo intensywnego smarowania, podczas stawiania masztu siły na rączce ciągle wzrastały, zamiast maleć. Zanim dociągnęliśmy do końca (kolega mi musiał pomóc, bo opadłem z sił!) to wszystko się po prostu zatarło. Musiałem zdjąć ten patent, odciąć stolik i powrócić do starego kołowrotka. Razem straciłem na tej wyciągarce około jednego całego dnia roboty.


  PRZEJDŹ NA FORUM