Czy w tym hobby można się "wypalić"
znaczy stracić zapał
    SQ5W pisze:

    Bardzo dobre pytanie.
    Sam się wielokrotnie nad tym zastanawiałem. Szczególnie po przeczytaniu niektórych komentarzy na tym forum oczko
    Myślę, że teraz dużo łatwiej jest się "wypalić" niż dawniej. Kiedyś jak ktoś był krótkofalowcem to był kimś wyjątkowym, hobby cementowało go z innymi krótkofalowcami. Była więź między kolegami. Była współpraca i koleżeńskość, pomoc, bezinteresowność. Teraz wystarczy wejść na giełdę. Tanio kupić - drożej sprzedać. Cała filozofia. To sprawia, że w tym hobby zatraca się "wyjątkowość", a wkrada proza życia.
    Z technicznego punktu widzenia: masz kasę to kupujesz kratownicę, wieloelementowe anteny kierunkowe, super radio i wzmacniacz. Odpalasz cluster i trzepiesz łączności. Nuda. Dlatego bardzo szanuję Kolegów, którzy sami chcą i potrafią zrobić własny trx czy anteny albo wyspawać kratowniczkę. No ale takich już coraz mniej smutny




I tak i nie. Zjawiłem sie kiedyś w lokalnym klubie krótkofalowców jako pędrak. Po drugim przyjściu odpuściłem. Żżymali się nad prostym "radyjkiem" które próbowałem zbudować. Nikt nie pomógł, nie zasugerował, nie poprowadził. Odpuściłem "klub" na 20 lat. Po dwudziestu latach klub jest od dawna trupem a ja się reaktywuję. Ze sprzętem używanym fabrycznym który jest tańszy niż budowany.

Krótkofalarstwo umiera i jeśli komukolwiek zależy na jego istnieniu to nie powinien popełniać błędów jakie zrobili goście z którymi zetknąłem sie w klubie. Co więcej teraz juz nie wystarczy zniechęcać - teraz trzeba zapraszać! Jeśli nie bedzie "nowych" to ostatni mohikanie wymrą w smutku bo wcześniej zlikwiduja pozwolenia radioamatorskie.

Podobno mamy 15 tys krótkofalowców. A ilu z nich działa? Państwo 40-o milionowe a jak włączy sie radio kf to można policzyć na palcach jednej ręki.



Pozdrawiam



  PRZEJDŹ NA FORUM