No dobrze ale problem zaczął się od stacji, które można potraktować jako automatyczne i przemieszczające się niezależnie od woli operatora - balonów. Za komuny żeby wykonać zdjęcie z wysokości jaką osiąga model latający trzeba było mieć specjalne zezwolenie, choć opis jak wykonać prostą migawkę był w poradniku dla modelarzy, to co dopiero nadawanie na falach radiowych. Tego z pewnością nie było w niebieskiej książeczce a jak nie było to znaczy że nie mogło istnieć dziś balon o masie kilkudziesięciu gramów przyrównuje się do statku powietrznego mimo, że nie osiąga ani przepisowej wielkości ani masy by zaistniała konieczność jego zgłaszania do ULC (mimo to są zgłaszane) |