[SQ6GIT & SQ6PLA] Podróż rowerowa Wrocław-Bałtyk-Wrocław
hamy na rowerach... :)
    SP6MMM pisze:

    Konrad - hardcore jak dla mnie... Ale trzymam kciuki za udaną wyprawę... wesoły

    SQ5KLN pisze:

    Dosyć ambitne tempo (100km dziennie przez dwa tygodnie), ale trzymam kciuki! Zdarzyło mi się słyszeć jak uczestnicy tego typu rowerowej wyprawy łamali się /BM (bike mobile) bardzo szczęśliwy

100km to żaden hardcore, tempo raczej normalne dla osoby niezaprawionej, jak my. Przetestowaliśmy w zeszłym roku na podobnej wyprawie, ale Wrocław-Bieszczady-Wrocław. Wychodziło nam najmniej ok. 75km w terenie typowo górzystym z podjazdami porządnymi (z bagażem się czuje...) i był upał 35st. Najdłuższy dystans dzienny wyszedł nam 120km. Średnia prędkość była około 18km/h, ale w górach schodziła nawet do 12km/h. To wszystko bez jakiejkolwiek zaprawy, ot mieszczuchy kupiły jednoślady i sobie pojechały w Świat... oczko
EDIT: Zeszłoroczna trasa w Bieszczady przebiegała tak:


    SQ5KLN pisze:

    Będziecie mieli jakiś APRS? Niekoniecznie po radiu, są aplikacje na telefony (na przykład APRSDroid).

Niestety nie mamy APRS, mam tylko iPhone, tam też jest APRS, ale to strasznie pożera prąd, a ten jest najcenniejszy - mamy tylko jedną ładowarkę solarną, starcza na naładowanie dwóch telefonów, ale to pod warunkiem nagrzania się w pełnym słońcu.

    SQ6IYL pisze:

    Ponieważ taka wycieczka to nie byle podróż samochodem w 5 godzin nad Bałtyk, to ja bym proponował kolegom falowcom mieszkającym po trasie na składanie ofert z zaproszeniem na noclegi, przechowanie sprzętu rowerowego, bagażu, udostępnienia łazienki, kuchni na przygotowanie porządnego śniadania i kolacji.

No, niestety - przy tego typu podróży jest raczej odwrotnie - trudno przewidzieć, dokąd się dojedzie i tym samym wszelkie "zaproszenia" mogłyby raczej być zawodem dla czekającego zapraszającego... Reguła jest taka, że się jedzie zgodnie z kondycją i warunkami danego dnia, czasem przejedziesz te 100km i masz chęć pociągnąć jeszcze te 20-30, więc jedziesz, szkoda pary marnować, zaś innego dnia może wyjść mniej niż się "zakładało". Dlatego raczej po prostu się jedzie, kierunek jest raczej azymutalny, a co przyniesie dzień, to trzeba przyjąć... I to jest właśnie jedna z największych zalet wypraw wrowerowych! wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM