Koniec pewnej epoki
Przy tej okazji wspomnę o historii Polskiego Radia na Śląsku, a konkretnie o centrach nadawczych. Przed wojną nadajnik PR znajdował się w południowej części Katowic - w Brynowie (dzisiaj jest tam podstacja 110kV). Dla nas ciekawym jest, że jednym z inżynierów tam zatrudnionych był SP2AO (przed wojną TPKS -> SP3KS -> SP1FO).
Niemcy, po zajęciu Śląska radiostację rozebrali, bo nie była im potrzebna. Mieli swoją w Gliwicach.
Po wyzwoleniu, siłami techników - repatriantów z Lwowa uruchomiono radiostację w Gliwicach i do lata 1953 roku nadawano z niej program PR mocą 5kW.
Latem 1953 roku obowiązek nadawania programu PR przejął obiekt położony na granicy Rudy Śl. i Zabrza. Zainstalowano tam 30kW nadajnik Tesla SRV30B. Po kilku latach dostawiono drugi identyczny nadajnik dwukrotnie zwiększając moc wypromieniowaną. Początkowo pracowano na częstotliwości 1079 kHz, a po ustanowieniu nowego rastra na konferencji ITU, częstotliwość zmieniono na 1080 kHz.
W Rudzie Śl. zainstalowano też i uruchomiono pierwszy na Śląsku nadajnik radiofoniczny UKF. Pracował w paśmie 90 MHz (CCIR). Wyłączono go po zainstalowaniu w Bytkowie nadajników pracujących w paśmie OIRT.
Pod koniec lat sześćdziesiątych zapadła decyzja o budowie ośrodka z nadajnikiem średniofalowym dużej mocy. Było kilka przyczyn tej decyzji. Dwie najważniejsze, to chęć objęcia zasięgiem Europy zachodniej (głównie RFN), oraz "ucieczkę" z terenu silnie zaludnionego.
O wskazanie optymalnego miejsca zwrócono się do prof. Bema z Politechniki Wrocławskiej. Brano pod uwagę szereg lokalizacji (w tym również w rejonie Jury Krakowsko - Częstochowskiej), ale zdecydowano się na budowę w okolicy Koszęcina. Kierownikiem obiektu "w budowie" mianowano Igora SP9GG, który kierował obiektem do końca pracy RCN.
Na obiekcie zainstalowano dwa nadajniki Tesla SRV750. Jednak obiekt nigdy nie pracował założoną mocą 1,5 MW, bo okazało się, że przy pracy dwóch nadajników natężenie pola w nieodległych dużych składach paliwa (benzyny) znajdowało się w okolicy dopuszczalnej wartości i zachodziła obawa, że przy pewnych warunkach pogodowych mogło ją przekroczyć.
Na początku lat dziewięćdziesiątych grupa mieszkańców Koszęcina i okolic zwróciła się do odpowiednich władz z żądaniem wypłacania odszkodowania z tytułu przebywania w niebezpiecznej strefie pola w.cz. (chociaż pomiary nie wykazywały przekroczeń dopuszczalnych wartości). Ówczesny Minister Łączności (było takie ministerstwo) postąpił jak swojego czasu Aleksander Wielki: "Twierdzicie, że to niebezpieczne? To wyłączymy". I podjął decyzję o zaprzestaniu nadawania na falach średnich z RCN Koszęcin.


  PRZEJDŹ NA FORUM