[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Licencja
Niedawno zastanawiałem się co by było, gdyby hamsiak, który zdobył świadectwo uzdolnienia pod koniec lat pięćdziesiątych, musiał przystąpić dziś do egzaminu na licencję pierwszej kategorii. Zmieniło się przecież bardzo wiele. Krótkofalowiec taki zaczynał od dwulampowego nadajnika kwarcowego ze stopniem mocy strojonym na neonówkę lub żarówkę.
A gdyby tak sprawić, by licencja w ogóle nie była potrzebna? Powiedzmy wprowadzić kategorię „O”? Nie „zero”, ale O jak oldtimer.
Zacznijmy od samej licencji – egzamin nie byłby wymagany, gdyż osoba podlegałaby nominacji przez kumpli z pasma. Trzy nominacje od posiadaczy licencji pierwszej kategorii znanych z geriatrycznego wycinku pasma. Skoro trzech wspaniałych może utworzyć równie wspaniały klub?
Nie ma egzaminu, to nie wymaga się techniki operatorskiej ani telegrafii. Zresztą artretyzm i ogólne zmęczenie życiem uniemożliwią nadawanie za pomocą klucza, a jeśli Dziadzio nigdy się nie uczył CW, to i tak ciężko byłoby mu się nauczyć. Skoro młodsi miewają problemy? Literować też nie musi, o prawdziwych łącznościach też nie ma mowy.
Znak - nie byłby w ogóle wymagany. Dziadzio i tak go nie zapamięta. Poza tym dwustronne łączności nie będą wymagane. Wystarczy włączyć nadajnik i zacząć niekończący się monolog narzekań. Ulubiony temat emisji to zdrowie i pogoda. Im gorsze, tym więcej energii wychodzi w eter.
Dziadzio może nadawać na każdym sprzęcie, o ile ma on emisję AM i jedną częstotliwość w paśmie 80m stabilizowaną kwarcem. Stosuje się emisję AM, by być w zgodzie z wiekiem operatora i jego nawykami. Nie ma limitu mocy, bo i po co. Typowa antena to stary dipol dołączany płaskim kablem.
Tak sobie myślałem, że należy tu rozróżnić dwa przypadki. Pierwszym z nich jest stary dziad, który jest przypadkiem straconym. Drugim jest fajny starszy gościu, w którym nadal siedzi wesoły duch młodego faceta. To tak, jak mój ojciec – pomyślałem.
Zebrałem tekst w kilka zdań i wystawiłem na forum w mało odwiedzanym wątku – tam prawie nikt nie zagląda. Propagacja była słaba, KP2 na piętnastce właśnie zrobiłem i nic więcej ciekawego nie było. Wsiadłem więc na rower i pojechałem pojeździć po lesie.
Gdy wróciłem, usłyszałem głośną dyskusję z chatki:
- To ci dopiero ssssyn. Ja mu ddddam, niech tylko wróci – co, sssstary dziad! Czy co? Ja? To niewdzięcznik jeden! Żżmija!
- Nie, to nie ty, bo ty tylko na titawie tłuczesz, a na zdrowie na pasmach nie narzekasz – powiedział Maładiec. To już prędzej o mnie to napisał, wot takoj... Gdybym wtedy miał kwarc. Ale nic z tego, ani pół kwarcu, master VFO się robiło na clappie. U ruskich też ciężko było. Ale to nie ja, bo mam lepszą antenę i używam SSB z cyfrowym odbiornikiem.
Dalsza dyskusja była w podobnym tonie. Ciekawe kto im doniósł o tym tekście na forum?
Poczekałem chwilę. Najwyraźniej oni to przemyśleli, bo tata się uspokoił:
- Nie, to nie o mnie, bo ja w końcu zrobiłem wzbudnicę i dopalacz. Poza tym ja nie lubię fonii ani tym bardziej AM. O kim to może być?
Maładiec pomyślał chwilę i odpowiedział – wiesz, może twój syn ma rację? Znamy takiego. To ten, co ciągle narzeka na osiemdziesiątce.
Wszedłem do chatki. Ojciec popatrzył na mnie i powiedział:
– wydrukuj mi coś na komputerze.
Maładiec na to:
– jest nas trzech, zrobimy licencję dla marudy. Taką kategorii O. Wyślemy mu pocztą.
Co też uczyniliśmy. Ale potem był dym na pasmach!


  PRZEJDŹ NA FORUM