Radio jako rekwizyt
    sp6nic pisze:

    Ja natomiast R-105 bardzo niemile wspominam. Będąc na Szkole Chorazych w Legnicy, jako że byłem już licencjonowanym krótkofalowcem, a więc już obyty ze sprzętem. Zostałem razem z kolegą Wojtkiem SP2OFW zakwalifikowany do obsługi kompanijnej R-105. Wiązało się to z tym, iż na każde wyjście kompani na poligon, alarm, zajęcia w polu, pokazy etc, itp musieliśmy ją targać ze sobą! Radiostację plus akumulatory. Oczywiście również całą resztę wyposażenia osobistego. Czyli "wszystko co ojczyzna dała" aniołek Plecak, giwera, maska pgaz, OP-1 itd. Wyglądało to w ten sposób, że na plecach niosło się radiostację a na brzuchu plecak!wesoły Drugi "wyróżniony" niósł akumulatory.I tak kilkanaście kilometrów ! W drodze powrotnej zmiana ról. Gościa co wymyślił szelki do noszenia tego żelastwa nawet teraz bym zatłukł!!! Tak samo tego co zaprojektował szelki do plecaka typu "Kostka". To musieli być projektanci-sadyści ! I tak z Wojtkiem targaliśmy ten złom przez 3 lata, średnio dwa-trzy razy w miesiącu. To co podają w danych technicznych o zasięgach należy podzielić przez 5. Zasięg na prętowej góra 1 km. Chyba ze na jakiś szczyt się wejdzie. Przy skośnym promieniu kilka km. Generalnie to złom, porażka, narzędzie tortur!pan zielony ...


Marek, ewidentny przykład tego jak wyłazi się przed szereg, gdybyś stał w ostatniej czwórce to zapewne inni doznaliby tego zaszczytu. Czytaj targania tego złomu, ponoć pokorne ciele dwie matki ssie.
___________
Greg SP2LIG


  PRZEJDŹ NA FORUM