[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Nie jestem łosiem
Weekend zapowiadał się upalnie i pomyślałem, by zaciągnąć mojego tatę na spotkanie krótkofalowców na styku trzech województw. Pomyślałem, że fajnie byłoby się spotkać z ludźmi, których głosy i dłoń na kluczu ojciec zna od lat. Najpierw go zachęcałem, by po prostu wsiadł i pojechał. Napotkałem na stanowczy opór. Bo on w ten weekend musi być w domu i już. Upał wysysa z niego siły, on nie chce nigdzie się ruszać. Bo nie – i już. Poza tym są zawody – powiedział.
No, to trzeba było tak od razu.
Gdy zajrzałem do kalendarza na ścianie, zorientowałem się, że to chodzi o telegraficzne CQ WPX, a to najwyższa półka. Tych zawodów ojciec nigdy nie odpuszcza i teraz też weźmie w nich udział. W kalendarzu tego samego dnia są jeszcze jedne zawody na osiemdziesięciu metrach – Dni Ostrołęki. Ciekawe jak on to pogodzi.
W piątek wyspał się na zapas, przygotowałem mu sprzęt. Tym razem nie było słychać wściekłego wycia i zawodzenia wentylatorów chłodzących lampowe wzmacniacze, bo ojciec w końcu zrobił tranzystorowe QRO i ma pod butem licencyjne półtora kilowata z mosfetów – wystarczy pstryknąć przełącznik. Pstryk i ojciec zaczął wywoływać.
Gdy czytałem na forum o tym, że ludzie się zbierali na dojazd, ojciec akurat dorabiał kolejne mnożniki. Trochę się znudziłem, bo kontestmeni za szybko dla mnie nadają, wyszedłem na krótki spacer. Gdy wróciłem ze spaceru, upał w chatce był już sakramencki – tak to jest, gdy się umieści wzmacniacz dużej mocy w tym samym pokoju. Pół godziny później tranzystorowy wzmacniacz powiedział papa – zadziałało zabezpieczenie termiczne.
- To ja tego skur....kowanego tyle czasu robiłem, tyle mosfetów wymieniałem, gdy mi padały jak muchy, a teraz mu za gorrrąco?
Włączył lampowego potworka w pomieszczeniu obok i nadawał, tym razem przeklinając strasznie na tłok na paśmie i zachowanie niektórych operatorów. To już normalka:
- Ten rrruuusek ma sygnał jak wrrrota od stodoły, z którrrej pewnie nadaje. Pewnie słomą zatyka przelotkę do fidera, wieśniak jeden. Spal se te lampy ćwoku. O niesportowym zachowaniu ty słyszał? A?

Trzeba przyznać, że taki tłok w telegraficznej części pasma spotykam bardzo rzadko i rzeczywiście na niższych pasmach ciężko było szpilkę wcisnąć między kliksy od silnych stacji. Kolejka była gęsta i stary był w swoim żywiole. Podczas przerwy wymuszonej przez regulamin chwilę pogadaliśmy. To znaczy: ja wysłuchałem jego monologu.
- Ten, kto wymyślił spotkanie tego dnia, był chyba jakimś gościem od gruchy, sibistą albo innym prrrofanem, który nie ma pojęcia o zawodach i dobrej emisji. No ja rozumiem, że ktoś lubi grilla, można sobie łazić po lesie z radyjkiem w kieszeni, na góry włazić, by pieprzone pioruny prowokować, albo komary w rezerwacie karmić, no ja to rozumiem, bo sam to robiłem. Tylko dlaczego organizatorzy zapomnieli o stu polskich stacjach, które rok temu startowały w tak ważnym konteście? Mogli inaczej ustawić termin i pewnie bym pojechał na zieloną trawkę i łosia nakarmił. W ubiegłym roku byłem w Dayton Hamvention, co było w połowie maja, a także na Ham Radio w Friedrichshafen w ostatni weekend czerwca. Oni potrafią wybrać termin, a nasi mają kontestowców telegrafistów gdzieś. To ja to chrrrromolę. A w taki upał to jeszcze bym się dorobił zawału. Idę się teraz trochę przespać.
I poszedł.
Z tym zawałem to może być coś na rzeczy. Raz, że w samochodzie zepsuła się klimatyzacja, dwa, to jego wróg numer jeden, czyli Zbyszek-działacz. Gdyby przyjechał – co jest bardzo prawdopodobne – to obaj panowie skoczyliby sobie do gardeł jak dwa wściekłe psy. To może niech tylko na siebie szczekają przez radio. A najlepiej niech ojciec tłucze łączności i dorabia mnożniki – od tego zawału nie dostanie. Powiedziałem mu to gdy już zregenerował siły krótką drzemką. Odparł:
- Nie pojechałem i dobrze. Zresztą dzwonił SP ZAWODNIK i on też nie pojechał.
- Dlaczego?
- Bo nie jest łosiem. Słyszałem go na siódemce, ładny sygnał ma. Szkoda tylko, że on z komputera nadaje, takie to bezduszne jest.


  PRZEJDŹ NA FORUM