Zasady budowy odbiornika niskoszumowego. |
W paśmie UKF, na którym długo słuchałem, definicja niskoszumnej konstrukcji była prosta. Niskoszumny odbiornik to taki, na którym po dołączeniu szyku 4x9el da się odróżnić zimne niebo od szumów ziemi. Potężne szumy Słońca wychodzą wtedy do końca skali, a w warunkach ciszy radiowej da się na takim szyku odebrać ślady najmocniejszych stacji EME w paśmie 70cm. W praktyce oznacza to wzmacniacz na tranzystorze z arsenku galu albo na bardzo dobrym mosfecie z precyzyjnie dobranym punktem pracy. Popełniłem obie takie konstrukcje, arsenek galu był strasznie wrażliwy na ładunki statyczne, łatwo się wzbudzał ale był niesłychanie czuły. Reasumując - naprawdę niskoszumowy odbiornik na ultrakrótkie ma współczynnik szumów poniżej 1dB. Bardzo dobry opis przedwzmacniacza jest tutaj. Polecam! Dziękuję przy okazji koledze SP6VXS za zebranie w jednym miejscu tylu ciekawych informacji. Z kolei na KF szumy zbierane z anteny mają tak duży poziom, że nie ma sensu walczenie o ułamki mikrowolta. Zamiast przedwzmacniacza o wiele ważniejszy jest porządny tłumik, zwłaszcza na pasma 1.8, 3.5 oraz 7MHz. Pełna czułość odbiornika potrzebna jest tylko na 28MHz i to raczej przy kompromisowych antenach. Bardzo dobry materiał na temat szumów zbieranych przez anteny jest tu. Świetną robotę zrobił swego czasu SP9RG. Moim zdaniem o subiektywnym poczuciu szumów odbiornika decyduje praca pętli ARW - czasami ustawienie powolnej pracy ARW i innego progu razem z regulacją RF Gain sprawia, że z tzw. szumofonu robi się bardzo miłe w odsłuchu radio. Dla operatorów genialną szkołą w tym zakresie były odbiorniki EKD/EKV. W popularnym FT-747 wystarczyło wymienić dwa kondensatory i dwa rezystory, wbudować RF Gain zamiast regulatora Squelch (potrzebny tylko w FM na 10m) i nagle odbiornik okazywał się bardzo przyjazny dla ucha. |