Karty QSL za QSO a opłaty pobierane przez operatorów |
Mity i baśnie pewnie i tak pozostaną, bo kto chce zawsze będzie wierzył w spiskową teorię dziejów. Jeżeli kroś twierdzi, że na wyprawach się zarabia to proponuję aby sam zarabiał w ten sposób. A oto fakty: 1. przygotowanie wyprawy to kilkaset godzin planowania, szukania QTH, połączeń lotniczych, zezwoleń, prób anten itp 2. Po wyprawie znowu kilkaset godzin sprawdzania i wypisywania kart 3. W czasie wyprawy najczęściej nie ma dostępu do lekarza, a czyhają różne niebezpieczeństwa - malaria, zatrucia pokarmowe, urazy przy stawianiu anten, nawet były przypadki śmiertelne (spadnięcie z palmy i zastrzelenie przez piratów na morzu w okolicach Malezji. 4 Zabierany sprzęt jest najczęściej prywatny. Może on ulec zniszczeniu, uszkodzeniu, zatopieniu, kradzieży. 5. Poważna praca wyklucza siedzenie na plaży i zwiedzanie - albo robisz QSO, albo zwiedzasz 6. Do celów wyprawy najczęściej trzeba zakupić specyficzne anteny 7. Siedzi się przy stacji w dzień i w nocy po 10-12 godzin i próbuje opanować niesforny tłum korespondentów. A oto typowy budżet na 1 osobę przy "mało ambitnym" wyjeździe w okolice Ameryki Środkowej (na Pacyfik trzeba liczyć około 60-70% więcej): Przelot - 1000$ Czarter na mniejszą wyspę - 900$ wynajęcie QTH - 1200$ Jedzenie i lokalne przejazdy - 600$ Licencja 20-50$ Druk kart - 300$ Wysyłka - zależy od ilości otrzymanych directów - za list za granicę 5 zł Powyższe kwoty na pewno trzeba wydać. Ewentualne przychody będą albo nie. Jeżeli wszyscy korespondenci stwierdzą, ze lepiej kupić dwa piwa niż wysłać 2$ za kartę to przychody będą 0 (Zero): Szacunek ewentualnych przychodów: Ilość QSO - 8000 Ilość directów - 300 Średni załącznik 2$ Jak widać do zabawy trzeba sporo dołożyć - kilka-kilkanaście tysięcy zł. Stwierdzę, że nie ma wielu chętnych do takiego wyjazdu, nawet jak komuś zaproponować. Każdy rozsądny człowiek powie, że za taką kwotę, to on woli z rodziną wyjechać do Tunezji! Każdy ma wolny wybór - może zostać wędkarzem i nie wysyłać kart. Ale proszę się zastanowić kto z Was chciałby uczestniczyć w wyprawie. To nie wycieczka z biurem podróży. Jeszcze a propos sponsorów. Nie ma chętnych do sponsorowania wypraw, bo to nie Taniec z Gwiazdami, czy mecz piłkarski. Poza tym nawet jak uda się uzyskać jakieś obniżki w cenie, to i tak sponsor policzy sobie, za sprzedawane towary/usługi odpowiednio więcej - i Ty, szary człowieku, zapłacisz tę podwyżkę nabywając coś u sponsora. |