Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
    SP1ST pisze:

    Jedno trzeba komandorowi oddać, wiedza. Rzut oka na samolot lub okręt w zasięgu lornetki i trzepał dane taktyczne jak z karabinu. Pewnego razu w kanale angielskim przy Wolf Rock nadleciał śmigłowiec Royal Navy.


Wiedza, temat szeroko pojęty. Ja mam też jednego rodzynka z MW a właściwie to jego przydatność we flocie handlowej. Pewnego razu na pewnym statku obcej bandery była wymiana kapitana. Stary kapitan był super gość w ogólnym pojęciu, ponieważ schodził ze statku do szpitala wiec nie widział się z nowym. Kiedy nowy podjechał pod burtę byłem akurat przypadkowo na pokładzie, wysiadł z taksówki kierowca wyciągnał jego klamoty z bagażnika i zostawił na kei. Nowy wchodzi na burtę i zwraca się do mnie per marynarzu weźcie mój bagaż i zanieście do mojej kabiny. Ubrany był jak by urwał się z teatru tj granatowy sweter z czterema paskami i niebiskawe spodnie oraz brązowe buty. Ubiór służbowy oficera a kapitana szczególnie powinien być ogólnie przyjęty w światowej flocie na bank jest to czarny sweter, czarne spodnie i czarne buty. Pomyślałem sobie że z tym pajacem będzie niezły ubaw. Jak drugi raz wydał mi polecenie zabranie jego bagażu z kei do kabiny to przedstawiłem się jemu że jestem starszym mechanikiem na tym statku i mogę jego bagaż w.......... co najwyżej do wachy. Pierwsze lody już zostały "przełamane".

W tym samym porcie parę godzin później wpada bez pukania do mojej kabiny i wydaję mi polecenie obliczenia stateczności dla ładunku ryżu. Dokumenty do wyliczenia stateczności były w j hiszpańskim i bez ich wypełnienia czyli bez wyliczenia stateczności nie będzie rozpoczęty załadunek statku. Zrobił to bardzo nonszalancko i prostacko bo rzucił papiery na moje biurko aż spadły na dywan. Pozbierałem owe papierzyska i zaniosłem jemu do messy gdzie z C/M pił kawę i w podobny sposób przekazałem jemu jak on zrobił to mnie. Dodałem tylko że to on i C/M jest odpowiedzialny za wyliczenie stateczności więc niech się weźmie do roboty bo jak nas nie załadują w terminie to jest możliwość że jeszcze z tego portu pojedzie do domu. Wybuchła awantura bo on twierdził że w MW mechanik wylicza stateczność i tu będzie to samo. Oczywiście nie było tak samo, okazało się że gość oprócz znajomości j angielskiego nie posiadał podstaw do tego żeby odpowiadać za bezpieczeństwo statku, załogi i ładunku. Takich zagrywek z jego strony było wiele, z C/M mieliśmy spory ubaw ale krwi nam też napsuł. Można byłoby napisać o jego wyczynach sporą książkę. Po zatopieniu innego statku ten gość odszedł z kompani w niesławie.
Osobiście nie mam nic do ludzi z MW ale uchowaj PB od takich przypadków.
_____________
Greg SP2LIG


  PRZEJDŹ NA FORUM