Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Darku, proszę bardzo.
Tym razem o mnie.
Poprzedni port Lagos w Nigerii.
Urzędnicy są bardzo skrupulatni, szukają powodu aby nałożyć karę.
Minimalna to ponad 10 K$.
np Aspiryna to narkotyk, muszę ja trzymać w sejfie i umieścić na Narcotic List.
Pomyłka jednej literki w dokumentach które im daje na odprawę to samo KARA.
tak tytułem wprowadzenia w nigeryjska atmosferę.
Dzień do wyjścia w morze. Siedzę przy kompie wysyłam emaile, a tu matros mnie woła na radio ze policja weszła na statek. Idę do biura pokładowego a tu wchodzi 5 uzbrojonych po zęby rosłych jegomosciów.
Przywitanie, coca cola na stół. Gadają przez swoje komórki, trochę ich trudno zrozumieć, nigeryjski angielski. Jeden mówi do telefonu ze już są na statku i prosi o przyjście urzędnika portowego i żeby nie zapomniał formularza na aresztowanie statku. Pytam o co chodzi - no problem captain.
I dalej gadają co drugie słowo detention czyli aresztowanie.Plecy mam mokre, język suchy, myślę za co?
Przepraszam ich na moment do toalety muszę. Prędko podskoczyłem do kabiny telefon do ręki i dzwonie na alarmowy numer do firmy. Przedstawiam sytuacje. Zgodnie z procedurami w kompanii w takich wypadkach zbiera się "sztab kryzysowy" Dostaje szybkie wytyczne. Wracam do biura. Proszą o certyfikaty statku. Koniec kropka myślę sobie. Przychodzi brakujący urzędnik w garści ma pismo o aresztowaniu statku. Powód nie zapłacone gwarancje ładunku na 3.2 mln $. Czytam to pismo ciarki po plecach dają o sobie mocno znać.
I nagle widzę na papierze inną nazwę statku - to nie mój statek!!!!!!!
Oni sprawdzają, pytają o nazwę mojego statku. Znowu telefony i nagle zaczynają przepraszać.
Sorry captain !!!. Na koniec pamiątkowe zdjęcie. Nie zapomnieli poprosić o prezent. I znowu kilka flaszek poszło.
Takie nasze codzienne statkowe życie

Zdjęcia nie wklejam, trochę blado na nim wyglądam oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM