Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
    SQ9KEJ pisze:

    ....
    Aż żałuję, że nie poszedłem do szkoły morskiej. Radzikowej!

Rzeczywiście masz co żałować. Była okazja od roku 1960, gdy w Państwowej Szkole Morskiej w Gdyni został otwarty kierunek radiotechniki okrętowej. Od powołania Wyższej Szkoły Morskiej w 1969 roku na wydziale Elektrycznym przyjmowano ok. 30 studentów na kierunek radiokomunikacja morska oraz ok. 60 na elektrotechnikę okrętową. Nie było łatwo dostać się do WSM. Średnio było 4 -5 kandydatów na jedno miejsce. Maturzyści zdawali egzaminy wstępne z matematyki, fizyki i angielskiego oraz świadectwo zdrowia kat. A. Po teorii była jeszcze "kandydatka" dla wydz. elektrycznego i mechanicznego 2 tygodnie na statku szkolnym oraz 1 miesiąc robotniczej stoczni zaś nawigatorzy szli na 1 miesiąc na Dar Pomorza. Na przerwach między wykładami w Szkole chłopaki z radiowego dumnie obnosili się ze słuchawkami w garści, kiedy tylko mieli ćwiczenia z titawy. Już wtedy tworzyli elitarną 1 grupkę 30-osobową wobec reszty rocznika elektyków i mechaników. Nawigatorzy nie mieszali się, bo mieli zajęcia na Skwerze Kościuszki.
Praca na morzu ma zupełnie inny charakter niż na lądzie. Trzeba ją uznać, zrozumieć i polubić.
Wówczas znajdzie się miejsce na zabawę, na miłe wspomnienia, na pozytywne pojmowanie świata.
Nie rozumiem wylewania goryczy i żalu po "straconym" życiu. Nikt nikogo nie zmuszał do siedzenia na morzu.
Wyjątkiem był obowiązek pracy dla absolwentów - 3 lata odpracowania (jako zwrot kosztów) studiów w przedsiębiorstwie gospodarki morskiej - Szkoły Morskie były resortowe czyli podlegały Ministerstwu Żeglugi a nie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ale 4,5 roku studiów były naprawdę bezpłatne. Nauka oraz zabezpieczenie socjalne - akademik i umundurowanie.
Po trzech latach pływania każdy miał już pogląd jak wygląda praca na morzu i mógł wybrać albo pokład statku albo domowe bambosze.

edit: Wspomniane 3 lata pracy po studiach były obowiązkowe ale z zachowaniem wszystkich praw pracowniczych od etatu i pełnego wynagrodzenia czyli zgodnie z obowiązującym wówczas Kodeksem Pracy.


  PRZEJDŹ NA FORUM