[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Reaktywacja dla (prawie) dorosłych
Pewnego dnia w klubie pojawił się chłopak, który chciał się czegoś więcej dowiedzieć. Po krótkiej rozmowie stwierdziłem, że podstawy ma, więc dostał kartkę i pod moim okiem usiadł do transceivera. Zaczął nawiązywać łączności, zgłaszał się do różnych ludzi wywołujących CQ, dobrze mu szło, to zmieniliśmy pasmo na 20m, a potem na 17m. Okazał się zbyt dobry na początkującego – na dwudziestce dostrajał się prawie natychmiast, zapisywał do dziennika – wszystko to wykonywał nadzwyczaj sprawnie. Zdziwiłem się, ale pomyślałem, że pewnie sobie słuchał. Wprawne oko starego zauważyło jednak coś jeszcze – on sprawnie literował. Zauważyłem z kolei, że szukał ciekawych stacji aż do 18.200 a tam, jak wiadomo, żaden amator nie nadaje. Szukał łączności SSB także w telegraficznej części pasma 20m i zastanawiał się nad dziwną drżącą nośną jednej z cyfrowych emisji. Coś mi tu nie pasowało, bo gdyby był nasłuchowcem z doświadczeniem, znałby bandplan na wyrywki i PSK31 by go nie dziwiło. Zacząłem się zastanawiać.
Chwilę potem znalazł jakąś dość mocno oblężoną stację w Azji, obrócił antenę, posłuchał, jak tamten operator pracuje, szybko się zgłosił i za którymś podejściem zrobił łączność, dostał raport, zapisał do dziennika. To samo powtórzył dwa razy z innymi stacjami, pytając się nas czasami o prefiksy. Był zbyt dobry na kogoś z przypadku, ale prefiksy to powinien znać. Nadal coś nie pasowało.
Ojciec nagle spytał – pewnie działałeś na 11m. Ile masz krajów?
Okazało się, że prawie sto.
- To dlaczego tak późno do klubu przyszedłeś? Miałbyś już dawno licencję i zrobione dwa razy tyle na krótkich.
- Sam nie wiem. Taki znajomy był strasznym bufonem i wszystkich z góry traktował. Gnoił nas, twierdził, że my to jesteśmy nikim, bo on ma licencję i jest prawie zawodowym krótkofalowcem. Tak mówił. Myślałem, że wszyscy tacy są. Dlatego kupiłem Alana i tam nadawałem.
Stary zaczął się czerwienić i syczeć:
- Ja ssss go zzz znam! Ten sssolony sssyn komunisssta!
Na szczęście zdążyłem przed wybuchem odpowiedzieć:
- No jak widzisz – nie wszyscy. Mieliśmy z takim jednym ścięcie, ale tata go regularnie deklasował na telegrafii, a potem w zawodach skopaliśmy mu tyłek na fonii. Po kilku takich akcjach przestał marudzić.
- Dobra, ale on tyle umie.
- Eeee tam. To ucz się, będziesz umiał więcej. Też przez to przechodziłem, a teraz się z takich patafianów śmieję. Trzeba wrzucić na luz i robić swoje.
- Ale on zrobił dużo łączności.
- To zrobisz więcej. Kto ci broni? Jesteś w klubie i przy nas nadajesz. Jeśli będziesz potrzebował pomocy, to ci pomożemy. Potem zrobisz licencję i nadajesz. Jak tylko propagacja dopisze, to pół świata się dowołasz – pokazałem na wielką mapę prefiksów z powbijanymi pinezkami.
Stary się uspokoił, w końcu odpowiedział:
- Do egzaminu się musisz trochę nauczyć. Pojutrze chcę cię widzieć w tym miejscu i zaczynamy naukę. A teraz, młody – nadajesz, bo nieźle to robisz.
Uśmiech zrozumienia, ruch gałką i kolejne pytanie:
- A jak wy robicie, że tu tyle słychać. Jakiś przedwzmacniacz czy co?
Ojciec powoli wstał i nieco jadowicie powiedział, wskazując na grubą pytę kabli:
- Widzisz ten kabel? Jak pójdziesz za nim dalej, to się dowiesz. No dobra, powiem – najważniejsza jest antena.
Święta prawda...
Kolejne stacje wpadły do klubowego dziennika, potem następne i następne. Wyszedł z klubu późno w nocy, zadowolony z ciekawych łączności, o których nawet nie marzył na jedenastu metrach. Od tego czasu mamy w klubie nowego częstego gościa, który niebawem przystąpi do egzaminu. Przemaglowaliśmy go gruntownie z radiotechniki, operatorki, BHP i przepisów. Jestem pewien, że niebawem będziemy mieli kolejnego kolegę ze znakiem, który zasmakował tego, co dobre.
Stary tylko narzeka, że młody nie chce się uczyć telegrafii. To nic nowego, takie narzekanie słyszę przez wiele lat i zdążyłem się już przyzwyczaić.


  PRZEJDŹ NA FORUM