Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Gazetka leciała na CW, ale także radioteleksem. Gdy na polskich statkach wreszcie kupiono radiotelex, to po pierwsze R/O miał mniej roboty ze śmieciowymi transmisjami, bo wiele rzeczy "leciało" automatycznie i radykalnie zmniejszyło to nawał roboty. Po drugie - prestiż - taki R/O to był gość!
W ogóle to oprócz tej PAPowskiej, o której pisał Mirek - przez długi czas jedynej - przez krótki czas była także gazetka szczecińska, również nadawana na CW. Szczegóły opowie mi były operator Szczecin-Radio.
Od łączności na KF zaczęto odchodzić dość szybko, gdy pojawiła się alternatywa. Rzecz w tym, że łączności na KF są kapryśne, sami o tym wiemy bardzo dobrze. Utrzymanie osobnych stacji brzegowych też kosztuje.
Z drugiej strony jest jeszcze inny problem - otóż w tej chwili nadal polega się na jednym środku komunikacji na statek - jest nim Inmarsat. W razie uszkodzenia systemu satelitarnego, statki zostają tylko z radiostacją głosową na KF i UKF. W takim przypadku sprawę załatwi szybkie wybudowanie sieci automatycznych stacji brzegowych i retransmisja dokumentów via radiotelex. Niestety wystąpi wtedy kongestia, gdyż na statki wchodzi mnóstwo e-maili, powszechnie korzysta się z łączy internetowych i tak dalej. Myślę, że jest to bardzo mało prawdopodobne.
Także R/O jako taki nie wróci na burtę, ale jego miejsce zajął ktoś, kto jest statkowym elektronikiem, ma pod opieką o wiele więcej urządzeń, znacznie bardziej skomplikowanych niż radiostacja i radar.
Co do odpoczynku w porcie, to komentarze na ten temat moim zdaniem są zbyteczne, fakty mówią same za siebie.


  PRZEJDŹ NA FORUM