Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Może nie będzie tak źle, po prostu wyczerpały nas dyskusje polityczne.
W sprawie gazetki - otóż mam przeskanowany formularzyk, na którym R/O zapisywał odebraną na CW gazetkę. Od lat sześćdziesiątych do późnych osiemdziesiątych odbierano na CW.

Mam też skan pierwszej strony gazetki z 25 listopada 1980r. Dalsze strony, poza pierwszą, zapisywano na normalnym papierze, bez nagłówków.
Powyższa fotka się nie mieści, zrobiłem więc link do niej - klik wyświetla.

Relacje obu byłych R/O, którzy w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych pływali na polskich statkach rybackich są spójne i obaj panowie odbierali gazetkę na słuch na CW.

Co do dodatkowych obowiązków R/O dodam jeszcze, że we flocie rybackiej na trawlerach R/O serwisował także echosondy i radary. Samych echosond było kilka, w tym jedna z przetwornikiem zlokalizowanym na linie przy włoku. Dość częstym uszkodzeniem było "okorowanie kabla" - zniszczenie izolacji i zewnętrznej opony kabla przez stalową linę. Na statku były także panoramiczne echosondy, które pokazywały ryby (rybacy mówili - pisze rybę) w promieniu kilkunastu metrów na boki. Na statkach handlowych, R/O miał do pomocy serwis w porcie i czasami mógł z niego skorzystać. Rybacy na trawlerach mieli tylko siebie i ewentualnie kolegę z bazy. A sprzęt się psuł, wszyscy R/O jak jeden mąż mówią o tym, że najwięcej problemów mieli z echosondami produkowanymi przez MORS. Radary też dawały "popalić" i te najstarsze psuły się często.
Oprócz serwisu urządzeń, radio na trawlerach był także kimś w rodzaju sanitariusza, musiał umieć udzielić pomocy w różnych przypadkach. Do tego, gdy "ryba szła" był wzywany także na dół, do roboty przy rybach, odgławianie itp. W regulaminie (będę miał kopię) miał prawo do 4h snu na dobę, a i to można było mu zabrać w przypadku "szczególnej konieczności".
Ciężka to praca była.


  PRZEJDŹ NA FORUM