Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Kol. SP8WJT myli trochę pojęcia.
"Elbugiem" potocznie nazywano pierwsze klucze elektronowe - szczególnie w USA.
Chodziło mu pewnie o nadawanie klasycznym bugiem które jest bardzo charakterystyczne.
Dla mniej wprawnych telegrafistów jest nieco denerwujące i utrudnia odbiór,
dla telegrafisty starszego pokolenia wprawne, podkreślam wprawne, nadawanie na bugu to
poezja.

Odbiorniki w konsoli JSS-210 były oczywiście dwa głowny (lepszy) i zapasowy (nieco gorszy).
Odbiornik główny miał filtry CW 300 Hz i był piekielnie selektywny a dodatkowo wyjątkowo
odporny na intermodulacje i silne sygnały. Noise Blanker działał o niebo lepiej niż DSP
we współczesnych trx-ach. Wielokrotnie dostawałem static pochodzący od pobliskiej chmury burzowej
który kompletnie uniemożliwiał odbiór stacji nawet tych z sygnałem 59+
Załączenie NB czyściło pasmo do tego stopnia że beż problemu odbierało się nawet słabe sygnały
i, co ważne, bez żadnych zniekształceń i innych "efektów ubocznych" jakie słyszymy w naszych
transceiverach po załączeniu NB.
Konsole JSS-210 miałem na dwóch statkach (tych na zdjęciach) i na każdym z nich zaliczyłem po kilka kontraktów,
miałem więc duuuużo czasu aby posłuchać na tych odbiornikach na każdym pasmie amatorskim w
różnych warunkach.

Radiostację ze zdjęcia "z brodaczem" (to ja jeszcze piękny i młody oczko )
sam osobiście demontowałem i "wycinałem" do zera kiedy na statku montowano
konsolę GMDSS. Żal d... ściskał kiedy wszystkie panele wrzucono na pakę ciężarówki
i wywieziono na złom smutny
Niestety nic nie mogłem zabrać, bo do domu wracałem samolotem i miałem już full bagażu.
Cała akcja miała miejsce w Rotterdamie.
Tzn. miałem wybór: albo odbiornik albo fajny oscyloskop dwukanałowy Kenwooda który
był na wyposażeniu serwisowym JSS-210. Wybrałem oscyloskop który służy do dziś.




  PRZEJDŹ NA FORUM