Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Marcin,
Jeżeli nawiązujesz do poprzedniego filmiku nagranego przez amerykańca to raczej wina leży po stronie fatalnie
przestrojonego odbiornika, o przestrojeniu jest mowa na początku filmu. To mi wygląda na
niestabilność lub wzbudzenia w torze odbiorczym. Ja nie przypominam sobie żeby takie marne sygnały
jak na filmie były nagminne, zwłaszcza na 500 kHz.
Szczerze mówiąc to dotrwałem, na razie, tylko do pierwszych minut ale postaram się odsłuchać całość i wtedy
pokuszę się o własny komentarz.

Do kol. SP8WJT - W latach 70-tych zajmowałem czołowe lokaty w LOK-owskich zawodach szybkiej telegrafii.
Rzecz w tym, że później w praktyce zawodowej ta umiejętność nie była mi do niczego przydatna.
Spotykałem ludzi którzy odbierali wolniej ale... potrafili wszystko zapisać na czysto na maszynie do pisania.
Umiejętność nadawania/odbioru QRQ (na słuch)była bezużyteczna, oczywiście nie dotyczyło to ruskich R/O,
którzy byli klasą ale tylko dla samych siebie i własnych stacji brzegowych. BTW nikt w tamtych czasach na KF-ie
nie korespondował ze stacjami ZSRR, bo nie były one "public" - popatrz w stare volumy ALRS.
Rozpływanie się nad "mistrzostwem" R/O z b. ZSRR i krytyka miernoty operatorskiej "burżujów" jest dla mnie śmieszna i świadczy o tym, że jednak mało wiesz jak to było w realu i na czym polegała profesjonalna radiokomunikacja morska 30-35 lat temu.
Zakres 500 kHz był "święty" w tamtych czasach i nikt na nim nie ucinał sobie pogawędek z operatorkami
stacji brzegowych, no chyba że to byli ruscy, którzy RR czyli Regulaminy Radiokomunikacyjne zawsze mieli
w głębokim poważaniu. No cóż, ale widocznie "miszczom" wolno było wszystko oczko









  PRZEJDŹ NA FORUM