Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
    SP1AP pisze:

    Marcin, korozji radiowego sprzętu morskiego uniknąć wręcz niesposób. Samo oceaniczne powietrze zawiera w swej wilgoci tyle soli, że niejeden by w to nie uwierzył. Były przypadki korodowania zegarków naręcznych dobrych marek. oczko


Big Zbig w każdym temacie oblatany - jak zawsze pan zielony
Otóż Panie Zbyszku, tak mniej więcej od pierwszej połowy lat 60-tych większość statków oceanicznych (przynajmniej tych w PLO)
miała już klimatyzację. Nawet takie dziesięciaki jak ze zdjęcia które zamieścił Stanisław z Rybnika.
Zaletą klimatyzacji ( MUSISZ TO WIEDZIEĆ], jest to że schładza powietrze, wadą (NIE MUSISZ TEGO WIEDZIEĆ) że je nadmiernie , osusza
(woda cieknąca spod samochodów z klimą).
W związku z tym atmosfera w pomieszczeniu radio na statku nie była poddawana wpływom owego "oceanicznego powietrza"
jak sugerujesz w swoim poście. Atmosfera w kabinie radio była zazwyczaj: "chłodna i sucha".
Często kabiny radio miały zainstalowane klimatyzatory o większej wydajności niż by to wynikało z kubatury
pomieszczenia a to w celu skompensowania ciepła emitowanego szczególnie przez pracujący nadajnik.
Mało tego, w tamtych czasach i na tamtych statkach oba wyjścia na skrzydła mostku były z reguły
otwarte, zwłaszcza w tropikach, gdzie kryształki soli odkładały się niemal wszędzie ale najwięcej na zewnątrz.
Na mostkach królował sprzęt warszawskiego Rawaru (radary) oraz Radmoru/Mors-a UKF-ki, echosondy, radionamierniki,
rozgłośnie manewrowe itp.
Możesz wierzyć lub nie, ale korozja solna czy elektrolityczna nie była jedną z głównych przyczyn
awarii tych urządzeń a wręcz przeciwnie, była jedną z nielicznych.
Dodam, że urządzenia te nie miały jakichś super szczelnych obudów, a druk na płytkach
nie był powlekany złotem czy nawet srebrem, choć posrebrzane płytki spotykałem w niektórych urządzeniach. oczko
To są moje osobiste doświadczenia, ale może Ty miałeś inne zakręcony

BTW,
Odnośnie korodujących zegarków dobrych marek - może chodzi o Rolexy, Doxy i inne kupowane po 10-20$
w Singapurze czy HongKongu w latach 70-tych. Jeżeli tak to - potwierdzam oczko

Wszelkie ruskie wytrzymywały korozyjnie bez problemów, niestety miały problemy ze szczelnością
nawet od mocno spoconego nadgarstka, o czym wspominał Greg SP2LIG
To też moje własne doświadczenia które miałem z zegarkiem "Slava".
W pierwszym rejsie kupiłem tanie, mechaniczne Seiko "5" które służyło mi bezawaryjnie/bezkorozyjnie przez lata.
W dalszym ciągu mam i używam kilka mechanicznych "piatek" które dokładnością niemal dorównują zegarkom kwarcowym.

I na koniec:
Zbychu SP1AP - odpowiedz na pytanie:
Czy kiedykolwiek, jakąkolwiek, jednostką pływającą posiadającą. jakikolwiek sprzęt radiowy,
pływałeś, kiedykolwiek poza obszarem M.Bałtyckiego???
YES:
NO:

pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM