[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Średnie fale dla krótkofalowca
Ojciec coraz bardziej zaczął się interesować najniższymi pasmami dostępnymi dla radioamatorów-krótkofalowców. Oczywiście nadal regularnie czesze 21, 24 i 28 MHz w poszukiwaniu ciekawych łączności, ale postanowił też potestować topband. Powiedział, że tak sobie spróbuje, ale mój nos mi coś podpowiada, że to nie będą zwykłe próby.
Gdy stawiał stację marzeń, jeden z masztów mógł posłużyć jako wertikal na 160m, antena Yagi na górze robiłaby za kondensator, który poprawia dopasowanie. Niestety po burzy szlag trafił izolatory i pomysł użycia tego masztu spełzł na niczym. Został mu tylko longwire. Tylko jak go powiesić w tej pajęczynie drutów, fiderów i anten?
Zaczęło się ciekawie, bo ojciec wykonał skrzynkę antenową i reflektometr do użycia na topbandzie, 500kHz i długich. Następnego dnia spotkałem go w sadzie sąsiada z końca wsi, gdzie próbował użyć drutu podtrzymującego drzewka jako anteny longwire. Zaiste długi jest ten drut, ma ponad pół kilometra, ale do anteny nadawczej się nie nadaje, bo wisi za nisko.
Ojciec prawie dostałby łomot od sąsiada, który podejrzewał, że mu ktoś jabłka podbiera z sadu. Sąsiad ten przyjechał z kilkoma włościanami uzbrojonymi w grube pały. Gdy okazało się, że on jedynie do drutu podłącza jakieś kable, sadownik się zajeżył okropnie i powiedział, że mu od tego jabłka będą gnić i w ogóle to on do sądu go pozwie za niszczenie drzew w sadzie. Z kolei pozostali krzyczeli, że to przez te druty i te panie anteny przestały się kury nieść i zdechły, ostatnia krowa straciła mleko, a jego małżonce jakiś wrzód się pojawił. Ojciec odpowiedział, że kury to zagryzł pewnie pies Kazika, o krowy należy dbać, a żona zawsze tak wyglądała, że psy wyły na jej widok i ten wrzód niewiele zmienia. A drut to antena i sadownik powinien się cieszyć, bo jak będzie z tej anteny nadawane, to złodziej jabłek poparzy se łapy po dotknięciu drutu.
Włościanie odkrzyczeli, że od tego to pewnie jeszcze pokrzywy rosną i dlatego to parzy. A to nie prąd, bo prąd kopie. To jakaś nieczysta siła tego „krótkofalarza” napędza. Już miało dochodzić do rękoczynów, ojciec się wycofał na z góry upatrzone pozycje.

Nie zamierzał jednak rezygnować z łączności. Naradził się z kolegami na osiemdziesiątce, wzięliśmy kilka starych butelek, odciąłem każdej flaszce dno i użyłem jako izolatorów, powiesiliśmy deltę. SWR w malinach, pasmo zaszumione jak diabli, prawie nic nie było słychać, ale w końcu którymś z nadzwyczajnych zmysłów ojciec wyłapał resztki sygnału CW jakiegoś Rosjanina. Za piątym razem Rosjanin usłyszał, że SP CI, a potem odebrał już poprawnie SP0OJCIEC. Raporty słabiutkie, ale łączność została nawiązana i właśnie o to chodziło. Tymczasem na drewniany słup, na którym wisi delta, zaczął się wspinać jeden z kotów mamy. Niestety próba nie była udana, bo kot spadł – grawitacja przeważyła. Nic dziwnego, idzie zima, futrzak zgrubł był strasznie. Ojciec się ucieszył – zimą na topbandzie lepiej nosi. Może uda się QSO za pierwszym razem?

Mamusia dobra rada
Pewnego dnia chciałem wypróbować co słychać na 160m i odpaliłem program do emisji cyfrowych. Oprócz szumów, QRM i jednej łączności na CW zdziwiła mnie odrobinkę jakby jaśniejsza kreska na niebieskim tle – tam coś chyba było. I nie była to tylko nośna. Po dłuższym odsłuchiwaniu okazało się, że ktoś nadaje bardzo wolną telegrafią. Uruchomiłem program do dekodowania i odebrałem wywołanie ogólne. Nadawane w iście ślimaczym tempie – jedna kropka to dwie sekundy. Natychmiast złapałem za klucz i w tym samym tempie odpowiedziałem. Nigdy w życiu nie nadawałem tak wolno. Jak dotąd telegrafia wystawiała na ciężką próbę moje nie do końca wypracowane umiejętności odbioru, ale tym razem była to próba cierpliwości. W końcu nadałem. I dostałem odpowiedź!
W trakcie łączności przyszedł ojciec i przyglądał mi się przez ramię. Powiedział – antena jest dostrojona, nie musisz podkręcać skrzynką. Wytłumaczyłem. Nagle na twarzy odmalowało się zdziwienie.
- Ale to jest bez sensu, łączność będzie trwała z pół godziny. Trzeba być chyba luzakiem kąpiącym się w pojemniku z melasą.
Nagle oświeciło mnie – ten gościu podawał, że nadawał nie tylko QRSS, ale także QRPP. Spytałem:
- UR PWR? K
- 100 MW = 0,1W K
Ojciec wybuchnął śmiechem: Że co? No fakt 100 megawatów to akurat dla Rosjan, oni nigdy mocy nie żałowali. Ale taka elektrownia? Ja pierę swą dolę....
Gdy dotarła druga część, to zrozumiał, że literka M powinna być mała – tu chodziło o miliwaty! Ooo, no to szacun dla gościa, odpowiedz mu coś od serca – powiedział.
- GOOD ANT, CONGRATS VY 73 TU OM DSW
Tata zamyślił się.
- Jak to jest, że on z tak malutkiej mocy zrobił z nami łączność, a ja wpycham 100W do anteny i mnie ledwo słychać?
Nie zauważyliśmy w ogóle, że do chatki cicho weszła mama i przyglądała się naszym eksperymentom. Nagle powiedziała:
- Ja to już kiedyś słyszałam.
- Tak, a kiedy?
- Jeszcze na starym mieszkaniu, gdy powiesiłeś antenę nad ulicą i narzekałeś.
- Tak? A co zrobiłem, by działało?
- Zmieniłeś antenę. Nie pamiętasz?
- Pieprzony Alzheimer!
- Nie, antenę Fuchsa już zdjąłeś, to miała być jakaś Cepelia czy coś takiego.
Ja na to:
- Mamo, ty pamiętasz takie rzeczy?
- Jak się tyle lat żyje z kochanym wariatem radiowym, to samo przychodzi.


  PRZEJDŹ NA FORUM