Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Z moich osobistych doświadczeń w porcie Jeddah.
W pierwszej połowie lat 80-tych pływałem na statku "Zygmunt III Waza" obsługującym
linię M.Czerwonego i Afryki Wschodniej.
Oficjele, w tym czasie, nie plombowali nadajnika ale.... całe pomieszczenie
radiostacji naklejając plombę na drzwi wejściowe. W myśl przepisów pomieszczenie
radiostacji zawsze miało dwa wejścia - od strony korytarza w nadbudówce i wejście bezpośrednio
z pokładu. Plombowane były tylko drzwi od strony nadbudówki aniołek
Dlaczego nie plombowali drzwi od strony pokładu, tego nie wiem, może ich nie zauważali.
Podczas postojów w porcie miałem przez te zewnętrzne drzwi swobodny dostęp do kabiny radio.
Nie było już wtedy kongestii, ale postoje w portach trwały nieraz kilka ładnych dni.
Dostęp do radiostacji był potrzebny nie do rozmów ale do odbierania telegramów "na blind"
no i oczywiście "szmatławca" czyli gazetki Głos Marynarza i Rybaka.


  PRZEJDŹ NA FORUM