[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
P5 nadaje
Ojciec jest bardzo zadowolony ze swojego radia z duszą, chociaż czasami narzeka na zbyt małą moc nadajnika. Znowu zaczął żuć szmatę na osiemdziesiątce i często można go usłyszeć w geriatrycznym wycinku pasma. W odróżnieniu od narzekania na zdrowie, ojciec narzeka na maniery niektórych kolegów. Niepisaną zasadą, do której nadawcy stosują się od dawna, jest unikanie rozmów o polityce i religii. Niestety nie zawsze i nie wszyscy.
Wieczorem siedziałem w chatce, ojciec gadał sobie na 80tce, a ja rozmawiałem z kolegą na UKF na temat naszych eksperymentów z antenami na to pasmo. Propagacja była naprawdę niezła, temat ciekawy i obaj gadaliśmy z uśmiechem. Nagle kolejne wypowiedzi jednego z hamsiaków z innego okręgu na osiemdziesiątce przyciągnęły moją uwagę i powiedziałem koledze, by załączył odbiornik na krótkie. Co też uczynił. Dyskusja stawała się coraz bardziej napięta i coraz mniej inteligentna. Ojciec oddał mikrofon do kółeczka i z osłupieniem popatrzył na mnie. Z głośnika dochodziła tyrada:
- Bo kapitaliści ogłupiają społeczeństwo i temu się nikt nie sprzeciwia. W ZSRR nadawali chuligani radiowi, którzy mieli mega moc i fatalną modulację, nadawali szeroko i zakłócali wszystko. I właśnie dlatego Rosja to wolny kraj, a Unia Europejska jest reżimem policyjnym. W UE prawo może łamać tylko bezpieka i władza, a obywatel – nie.
Ojciec już zaczynał robić się czerwony, ale jeszcze panował nad sobą. Rozmówca trochę mniej, ale chciał trochę uspokoić dymiącą głowę SP dyskutanta:
- Pozwolę nie zgodzić się z tobą i nie będę tu mówić o mordercach komunistach, bo nie jest to moim celem. Bądź łaskaw przystopować, zanim ktoś ci powie coś od serca. Jesteś za młody i masz za mało doświadczenia, by to zrozumieć po prostu. Mikrofon do ciebie.
Ojciec syknął, zaciągając nieco kulinarnymi określeniami:
- Orzeszku rwany w lesie! To ssssss smażony jeden, na forum też się odzywał, Lechu je go za te bany na zimno, zamierza mnie pouczać i twierdzi, że komuniści dawali wolność. Że też ten świński ryj solony i pieprzony nie spotkał się z pałkarzami ZOMO, by potem mamusia musiała mu przykładać na plecy kwaśne mleko. Na pręgi po zomowskich pałach, urrrwał nać.
Ojciec przeszedł na żargon polityczno-techniczny:
- ten komunista z udarem wiertolony mnie wyprowadził z równowagi.
A z radia leciała długa tyrada zakończona tak:
- Bo to właśnie jest wolność. Nie znajdziesz jej w krajach kapitalistycznych, gdzie nawet w sklepie musi być ochroniarz. W Korei Północnej nie ma tego problemu. A ty możesz wyjechać do tej Ameryki jak tam ci dobrze.
Ja na to – tato tylko spokojnie.
Ojciec coś mu powiedział grzecznie, by gościu zszedł z tematu. Niestety nie pomogło, bo chyba nie usłyszał. Nie bardzo w to wierzę, bo ojca z tych anten naprawdę dobrze słychać i nikt nie ma co do tego wątpliwości. Jest to jedna z najmocniejszych stacji w SP nawet, gdy pracuje małą mocą. Stary poszedł do sąsiedniego pomieszczenia i usłyszałem start wentylatorów. No to będzie wojna na całego, ojciec chce gościa poczęstować kilowatem w antenę kierunkową, by na pewno usłyszał.

Z odbiornika znowu leciało:
- Bo ty jesteś zaślepiony przez propagandę kapitalistyczną, a prawdziwej wolności nie znajdziesz tam. Trzeba jej szukać w innych krajach, które nie są siedliskiem kapitalistów, Na przykład w Korei Północnej.

Zbierałem szczękę z podłogi. Ojciec już zaczął manipulować sterownikiem rotora i obrócił jedną z anten prosto na maksimum sygnału. Już był czerwony na twarzy i zaczynał syczeć jak rozzłoszczony wąż. Antena wycelowana, usłyszałem łup – to zaskoczył stycznik wysokiego napięcia po nagrzaniu lamp w stopniu mocy. Chwila pracy automatu i wzmacniacz już był wstrojony. Ojciec włączył kompresor dynamiki na tryb "zawody", popatrzył na puchar stojący na półce i wcisnął PTT:

- To jedź do tej swojej Korei Północnej, ale pamiętaj, by się stamtąd odezwać na pasmach. Ciekawe jak to zrobisz, bo jeśli się nie mylę, to Kimirseny nie wydają licencji amatorskich. A ja pojechałem za kałużę i stamtąd nadawałem pod własnym znakiem, startowałem w zawodach. Wszystko legalnie. Powiesiłem anteny, o których nawet nie marzysz, wygrałem zawody i dostałem nagrodę z tamtego klubu. Jak chcesz ją zobaczyć, przyjedź, zapraszam. I jak będę chciał, to pojadę, uruchomię się tam jeszcze raz i wystartuję w zawodach. Bo mi wolno. A ty jak wygrasz chociaż jedne zawody o uścisk dłoni sołtysa, to porozmawiamy. I nie gadaj, że nadawałeś, ale nie ma propagacji na kraj, bo łączności z Koreą Południową i Chinami robię regularnie. Ostatnia była wczoraj na dwudziestce. Over!

Tyrada zaczęła się rozkręcać. Ojciec ją przeczekał, chociaż aż dymił ze złości. W końcu odpowiedział:
- Gdy pływałem, to zawinęliśmy do tej twojej kochanej Korei. Nie dość, że zabrali nam mapy, na pokład wleźli żołnierze z kałachami, to w porcie nie wolno nam nawet echosondy było odpalić. W porcie były budynki, które mój ojciec widział w latach dwudziestych, gdy zbudowali to Japońce. Tak działa ta Korea, to jeden wielki obóz koncentracyjny. Jedź, skoro ci tak na tym zależy. Tylko nie zapomnij się odezwać na dwudziestce.
W odpowiedzi SP dyskutant opisywał kwieciście wolność w niektórych krajach niekoniecznie europejskich. Ojciec chwilę słuchał, zrobił się znowu czerwony, aż w końcu powiedział:
- idiota czy prowokator?
Dyskusja trwała, ktoś podniósł temat tępienia radioamatorów przez władze PRL. Gdy nadeszła jego kolejka, ojciec odpowiedział:
- Bo ja to przewidywałem, że będzie dym w osiemdziesiątym pierwszym. Na profesjonalnych pasmach zrobiło się gęsto, cały czas ktoś nadawał. Gdy przyszła ankieta, w której pytali się, z czego nadaję, to już byłem pewien, że będą chcieli zabrać nam sprzęt. Co też zrobili, skórkowańcy komuniści. Żeby ich dopadła zemsta Montezumy! Ja ich miałem tam, gdzie słońce nie dochodzi, bo napisałem, że nadaję z jednopasmowego kwarca, a Yaesu zabunkrowałem sobie. Kwarca na lampie im oddałem. Potem po dwóch latach zobaczyłem mój sprzęt zniszczony, zardzewiały. Tak rozumiesz tę wolność? To idź sobie w dal. I nie zapomnij trójki komsomolskiej cwaniaczku w dziuplę kopany. No, ja mam dość dyskusji i opuszczam częstotliwość.
Ojciec zaczął się uspokajać, ale nadal nie mógł dojść do siebie:
- Bo to tak jest, jak młodemu coś odbije i mu się coś wydaje. Gdy polska załoga wychodziła normalnie na miasto, to na ruskim statku chodziło się trójkami, w których co najmniej dwóch donosiło.
Na paśmie znowu się zagotowało, ale ojciec naprawdę miał dość, pokręcił gałą. Cała dyskusja na temat anten Zeppelin przeniosła się 10kHz wyżej. Co prawda nie było to 3,715, ale przynajmniej temat rozmów był dobry.
Tak się kończy dyskusja o polityce.
Wróciłem na chwilę na tamtą częstotliwość i złapałem słabiutkie sygnały telegrafią:
SP DYSKUTANT SP DYSKUTANT DE P50C P50C P50C K

WTF? W P5 żaden amator nie nadaje. Z SP do P5 kawał drogi, na pasmo 80m na kawałku drutu to trochę za daleko. SP dyskutant jednak odpowiedział:

P50C DE SP5DYSKUTANT GE OM MY NAME JAN JAN JAN UR RST 599 5NN 5NN PSE QSL VIA BUREAU K

Ok, ale w kraju o prefiksie P5 raczej nie ma biura QSL!


  PRZEJDŹ NA FORUM